#16 2013-08-12 10:08:31

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Port

Dobrze mu znane uczucie kruchości ludzkiego ciała powróciło gdy bez żadnego oporu zagłębiał w brzuchu zabójcy prosty, niczym niezdobiony szylet. Obserwował jak mężczyzna upada na jak  to w wielu portach, brudny bruk ciemnej uliczki. Schylił się wyciągając sztylet z ciała skrytobójcy. Wytarł go starannie z krwi o jego płaszcz i odwrócił się do Shiawase.
- Przybył Twój prawie książe z bajki. Brak mi tylko konia, królewskiego pochodzenia, urody, manier i smoka do pokonania. - Uśmiechnął się ponuro. - Musisz mi wszystko wyjaśnić ale teraz wypadało by już stąd odejść. - Zrobił krok w jej stronę chcąc wziąć ją za ręke . Poczuł ukłucie lekkiego bólu w lewej nodze. Spojrzał na nią i przez chwile stał oniemiały obserwując wystający sztylet. Krew powoli skapywała z rany tworząc małą, czerwoną kałuże na zamszonym gdzieniegdzie bruku. Zatoczył się i oparł o ścianę budynku chroniąc się w ten sposób przed upadkiem. Złapał za rękojeść i szybkim ruchem wyciągnął sztylet. Lata ćwiczeń powstrzymały go od głośnego krzyku i tylko jęknął cicho przez zaciśnięte zęby. Odpruł kawałek tkaniny ze swojego płaszcza i obwiązał mocno rane.
Nie powstzyma krwawienia ale przynajmniej dam rade dojść do lazaretu.
- Uciekaj Shiawase. Straże mogą się tu zjawić w każdej chwili. - Widząc jej zaniepokojone spojrzenie dodał: - Nie martw się o mnie, poradze sobie.
Zaczął iść utykając na lewą noge najszybszym krokiem jakim tylko był w stanie w stronę Punktu Medycznego.


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#17 2013-08-12 15:27:31

 Shiawase Neko

Mieszkaniec

Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 51
Punktów :   

Re: Port

-Może kiedyś Ci wyjaśnię,ale teraz pomogę Ci przynajmniej dojść,sama mam lekkie zadrapanie. -odpowiedziała surowym głosem.
Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Będzie więcej takich zleceń,powinnam wybrać się w daleką podróż zdobyć kilka rzeczy... Musiała przede wszystkim oddalić się od Kylara,by znowu komuś nie stała się krzywda.
Mając plątane uczucia,ale siłę podeszła do Kylara wzięła jego rękę i dodała:
-Pomogę Ci,bez gadania oprzyj się o mnie. Szybciej pójdzie.Póki co możesz zgrywać twardziela,ale wiem jaki to ból.
Nadal miała ten sam ton mowy.
Po prostu poszła gdzie ją prowadził,bo jeszcze nie znała tego miasta,by opatrzyć rany.


Karta Postaci


...Za każdym razem, gdy odwracam się widzę jak koszmary idą moimi śladami. Przeklęte postacie przeszłości,kreatury niszczące spokój dusz. Każdy z nas je spotkał,czy też spotka.....
Uważaj..niektórzy są z nimi w spisku...

Offline

 

#18 2013-08-12 15:40:40

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: Port

Mężczyzna leżał ciężko ranny na ziemi, gdy Shiawase i Kylar odchodzili. Zapomnieli go dobić, myśląc, że uderzenie w brzuch sztyletem wystarczy, jednak on dalej żył. Starał się nie wykazywać znaków życia, mimo okropnego bólu leżał w bezruchu. Zauważył go strażnik i wzniósł alarm. Gdy dwójka się oddalała, mogła zauważyć, że on właśnie podbiega do rannego. Próbuje zatrzymać krwawienie, zaraz przybiega trzech innych i następni z noszami. Możliwe, że przeżyje, a to nie wróży dobrze dla bezpieczeństwa Shiawase, a może i nawet Kylara w tym mieście.

Offline

 

#19 2013-08-29 17:16:47

 Ali Baba

Mieszkaniec

Zarejestrowany: 2013-02-15
Posty: 240
Punktów :   

Re: Port

Zaczynając stepem w Puszczy przeszli odcinek stu metrów. Typowa rozgrzewka, w przeciwnym razie koń mógłby mieć obolałe nogi i byłby niezdolny do użytkowania. Bynajmniej nie byłby w stanie rozwinąć całkowicie swoich możliwości.
Później idąc tą samą ścieżką, wstąpili w lekki kłus. Po każdych stu metrach koń przyspieszał, aż w końcu biegł wystarczająco szybko i wszedł w galop. W drodze do miasta, pędził już cwałem od około czterech kilometrów. W końcu wjechała na główną ścieżkę prowadzącą do ''metropolii''. Nie wiedzieć czemu, elfka obrała sobie za cel podróży miejsce zwane portem. Stukot kopyt po tych kamiennych, starych, i szarych uliczkach był fakt faktem niecodzienny. Nie było tu wiele wozów dostarczających połowy do miasta, więc nie było słychać tego dźwięku w tej dzielnicy. Dzwony, spadające liny, trzeszczące pomosty. Wszystkim zajmowano się tu własnoręcznie.
Wszędzie unosił się poniekąd albo zapach, albo smród ryb. Każdy odbiera to inaczej. Ali Baba sama nie wiedziała, dlaczego wybrała to właśnie miejsce, ale dobrze jest czasem zmienić choć na chwilę, klimat, w którym się przebywa.
Kłusem podjechała pod pewnego rodzaju murek, z którego widać było panoramę na plażę, morze i przypływające bądź odpływające statki. Zeskoczyła z konia i ciągnąc go za lejce podeszła do skalnego, zrobionego ludzkimi rękami tworu. Wyjrzała za mur, a właściwie na nim oparła swoje ręce ugięte w łokciach, a cały ciężar ciała przeniosła na lewą nogę. Mur sięgał jej do brzucha.
Za murkiem od strony morza była olbrzymia ściana, a ją osłaniały potężne i wypukłe głazy, służące za falochrony. Właściwie nie można było dokładnie sprecyzować ich kształtu, były tak różnorodne, z wieloma dziurami w swojej fakturze.
Później dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na szarobure morze. Wiała chłodnawa, aczkolwiek przyjemna bryza. Zbliżała się powoli jesień i tu nad morzem było to doskonale widać. Wszystko było jakieś smutne, pozbawione kolorów. Niebo takie szare, przykryte chmurami. Mewy wszędzie siały swój nieco przeszywający skrzeczący okrzyk w poszukiwaniu pokarmu. Nie jeden osobnik zbliżył się na tyle, żeby siąść na właśnie przybyłym statku, wiozącym znaczną ilość połowu. Ali obejrzała się w prawo, gdzie ludzie nieśli w wiadrach, na taczkach i w koszach sterty złowionych ryb. W pewnym momencie szedł starzec, ciągnący jeden taki pełny kosz. Kiedy był już na kostce, jedna mewa zakradając się z tyłu ukradła jedną ładną sztukę przez dziurę w starym koszu, wesoło przy tym skrzecząc. Starzec zanim się zorientował, ryba była już w połowie pożarta, więc od odgonił jedynie pierzaste cholerstwo od reszty połowu. Mewa odleciała kawałek, rozłożyła na wpół skrzydła, naprężyła się  i zaskrzeczałam wyzywając  w swoim języku starca.
Ali widząc to zamieszanie, zaczęła się po cichu śmiać przyjacielsko. Gdy mewa już ''nakrzyczała'' na rybaka, zwróciła się ku elfce i powiedziała:
''- A ty z czego się tak głupio śmiejesz?'' 
Elfka szeroko otworzyła oczy ze zdumienia, na jej twarzy zabłysła dość ciekawa mina połączona z zaskoczenia i lekkiej ironii oraz zabawy. Cofała powoli głowę i unosiła się z pozycji, w której była do tej pory.
- Ja? ja się nie śmieję.
- Nie drwij ze mnie. Jak chcesz, to ci mogę oskubać tę śliczną główkę do kości! - ptak nabierał coraz groźniejszej postawy. Schylił odrobinę swoje ciałko w zamiarze odbicia się od podłoża. Jej otwarty lekko dziób, przenikliwe spojrzenie i w połowie rozpostarte skrzydła wskazywały na to, że zaraz Ali będzie miała tą mewę na głowie, jeśli nie na twarzy.
Elfka poniekąd zmieszana tą sytuacją wyciągnęła ku ptakowi dłonie, pokazując: spokojnie, jestem z Tobą.
Mewy, trzeba z nimi ostrożnie postępować. Nie raz się słyszało, że atakują, broniąc swojego lęgu, ale, w tej sytuacji nawet broniąc się, czy reagując na poniekąd głupkowate zachowanie innych.
- Przepraszam, po prostu, śmiesznie to z boku wyglądało. Wiem, że zdobywanie pokarmu jest dla was trudne, bo ludzie coraz więcej ryb wyławiają, a też ten sposób, który zaprezentowałaś tu przed chwilą jest łatwiejszy i nie tracicie tyle energii, co przy zwykłym polowaniu...
Mewa wskoczyła na murek i podeszła do elfki nadal naburmuszona. Gdy była od niej kilka centymetrów zaskrzeczała znowu.
- Nawet nie masz pojęcia, jak to jest trudne...
Ptak spojrzał w kierunku morza. Właśnie wracała kolejna łódź z świeżo złowionymi rybami. Mewie zaiskrzyły oczy. Rozpostarła swoje duże skrzydła i odbiła się energicznie od muru.
Ali patrząc na wzbijającego się w powietrze ptaka, a potem na tor jego wędrówki zgubiła zwierzę, gdy to zniknęło za łodzią. Odwróciła się w stronę tutejszych kamieniczek. Wszystko wyglądało tu jak na rysunku. Podziwiała takie dzielnice, praktyczne, wytrzymałe, służące człowiekowi przez wiele lat, gdy są oczywiście porządnie zrobione. Miała podziw, dla tych magicznie wyglądających kamiennych bloków ubitych mocno w ziemi, gdzie między niektórymi rósł mech. Na pewno chciałyby dużo opowiedzieć o tym, co się tutaj dzieje.
Może, że to miejsce z pozoru wygląda na nudne, ale nie raz się widzi, czasem nawet zna, ludzi, którzy nieskończenie długo mogą się wpatrywać w niebieską, niekończącą się otchłań, albo stare wilki morskie, co na łajbach siedzą godzinami i w ciekawy, artystyczny sposób opowiadają każdy dzień spędzony na swojej drugiej żonie.
Spojrzała się na jakieś stare glony na murku. Wzięła palec i przejechała po płycie  muru. Wzięła go do ust. Jej język od razu wyczuje, czy morze jest czyste, czy też nie. Akurat nie było źle. Woda w bardzo dobrym stanie. Co prawda, nie była to woda z Blythe, chyba żadne morze, żaden ocean nie jest w stanie dorównać wodzie w Blythe.
Elfka patrzyła tak jeszcze dobrą chwilę na kamienne budyneczki, na kostkę, na statki, na mewy. W końcu wróciła wzrokiem na Eaza. Stał nieruchomo. Jedyne co, to tylko jego chrapy się poruszały, czasem ogonem odgonił zbłąkaną muchę, zamknął naturalnie powieki.
- Tak, już idziemy - powiedziała.
Odbiła się od podłoża i wskoczyła umiejętnie na grzbiet wierzchowca. Koń zrobił kilka kroków w stronę wyjazdu z tej dzielnicy i po chwili ruszyli stępem przed siebie.

-->

Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-08-31 02:23:52)


Karta Postaci
Rozpoczął się właśnie początek końca...

~Ali Baba odeszła~

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.309elektryk.pun.pl www.anime-gift.pun.pl www.aaauni36.pun.pl www.naszefantasy.pun.pl www.my-fantasy-online.pun.pl