Administrator
Słońce leniwie opadało w dół, wobec czego miały niedługo nastąpić nieogarnione ciemności nocne, co z kolei zwiastowało iż uczestnicy wyprawy muszą się pospieszyć, bo inaczej nie odnajdą drogi do obozu ludu, z którym mieli zawrzeć sojusz. Miejsce zbiórki znajdowało się tuż przed wejściem do ostępów leśnych. Było to te samo miejsce, którędy wcześniej ratowali się ucieczką przed tubylcami. Na wspomnienia tamtych chwil powracała lekka groza, jednak błyskawicznie ustępowała ona miejsca nowej nadziei związaną z możliwym pokojem, będącym sam w sobie czymś co znacznie pomoże Caelumowi. Koniec więcej gadania. Czas wyruszyć na misję.
(Sesja dla Busila, Baldura i Sunako)
Offline
Busil prowadził grupkę przez las. Zastanawiała go rozmowa z tubylcami, miał nadzieje, że nie będzie zbyt prosta i spokojna. Usłyszał dziwne dźwięki z wnętrza lasu, założył więc, że już się zbliżają.
- Tylko pamiętaj, najpierw zamieniaj w bezbronne zwierzaczki, potem przepytuj. - Busil chciał trochę rozdrażnić Sunako. Im bardziej szli do przodu, tym głośniejsze były dźwięki. Na ziemi widać było wyrytą ścieżkę. Ktoś tu mieszkał, więc na pewno docierali do celu.
Offline
Moderator
Podążał za Busilem wzdłóż ścieżki.
Znów wkraczał w ten las. Zbyt dobrze pamiętał ostatnią bitwe. Ogarnął go lekki niepokój. Stłumił odruch sięgnięcia po miecz. Plemienni zwiadowcy mogli ich już obserwować. Wolał pokazać pokojowe zamiary.
Parsknął śmiechem słysząc dogryzki Busila.
- Pomyśl jaki żywot zgotuje swojemu mężowi. - Powiedział z lekkim rozbawieniem.
Offline
Szła za nimi ze spuszczoną głową słysząc co o niej mówią.
-Nie martw się, ty nim na pewno nie zostaniesz- powiedziała do Baldura starając się opanować drżenie głosu. Bliska była płaczu z ich powodu.
Offline
Administrator
Cisza. Spokój. Nic tylko położyć się na trawie i miękkim mchu i odpocząć, pogrążając się w błogim śnie, albo marzeniach. Jednak nie zapominajmy, że jesteśmy na misji, zresztą bardzo poważnej.
Na samych początkach ostępów jest raczej marna szansa na spotkanie wojowników przeciwnika, tak samo z rzeczywistością. Jedynymi stworzeniami, jakie znajdowały się na ścieżce była parka myszy polnych, obwąchujących okolicę w poszukiwaniu pożywienia i skoczna wiewiórka czmychająca do swojej dziupli z orzeszkami w rękach.
Offline
Busil ciągle parł naprzód. Ich grupa ciągle zbliżała się do celu, a on rozmyślał nad tym, jak rozwinie się sytuacja, gdy dotrą do celu.
Offline
Moderator
Nadal podążali ścieżką coraz głębiej zapuszczając się w las. Czekał na jakikolwiek ruch tubylców w ich strone. Głęboko wciągnął powietrze przesiąknięte leśnym aromatem.
- Busil zrobimy tak: Ty masz list więc Ty będziesz z nimi negocjował, a ja będę w pogotowiu aby nam nie rozłupali czaszek.
Offline
Administrator
Nadal nic. Istnieją dwie możliwości: albo tubylcy jeszcze nie wiedzą, że ktokolwiek się tutaj znajduje - albo tak dobrze się kryją i czają, że uczestnicy tej misji jeszcze nie zdołali tego zauważyć. Tak, czy tak warto się dobrze porozglądać, ponieważ nieuwaga może się zemścić i zarówno Busil i Baldur będą mogli za tę pomyłkę przypłacić życiem.
(Zdecydowanie za krótki post, Busil)
Offline
Moderator
Rozejrzał się. Jego wzrok przypadkowo padł na sterte kamieni. Spoglądał na nie przez dłuższą chwile zastanawiając się kto je tu ułożył. Odgonił głupie myśli skupiając się na zadaniu. Nadal wydawało mu się, że ktoś przebiega pomiędzy drzewami.
- Może powinniśmy im dać jakiś znak? - Zwrócił się do Busila.
Offline
Busil zaczął się trochę niecierpliwić, trasa trwała dosyć długo, a ciągle nie było nic widać, żadnego śladu dzikiej cywilizacji.
- Trochę tu zbyt cicho. - pomyślał Busil - Nigdzie nie widzę żadnego śladu tubylców, dosyć to dziwne. Musieliśmy się zgubić. Nie wiem za bardzo, może jednak twój pomysł jest dobry, jaki znak moglibyśmy im wysłać?
Wojownik zaczął się rozglądać po okolicy, nie widział jednak nic interesującego.
Ostatnio edytowany przez Busil (2013-06-25 16:53:57)
Offline
Administrator
Zanim się spostrzegli mieli już przyciśnięte do gardeł sztylety. Było trzeba się rozglądać i uważać wcześniej, bowiem oni są świetni w kamuflażu, a każda chwila nieuwagi może poskutkować taką sytuacją. Dowódca tej grupy podszedł do was, obejrzał, popatrzył na twarze i spytał się:
- Co tutaj robicie. - ton głosu nie wydawał się, jakoby za najmniejszą głupotę czekałaby ich śmierć, ale dało się słyszeć także fakt, iż nie znosi on sprzeciwu i potrafi walczyć o swoje.
Offline
Moderator
To stało się tak szybko. Podmuch wiatru, ledwo zauważalny ruch i już czuł na szyi zimno stali. Powstrzymał bitewny odruch wurwania się i podjęcia walki.
- Witaj. Przybywamy w pokoju. Mamy za cel negocjacje z wami. - Odparł spokojnym tonem. - Gdybyś mógł odsunąć te sztylety. Trudno się mówi z ostrzem przy krtani. - Uśmiechnął się. - Jesteśmy od Daresa. Musze przyznać jesteście szybcy.
Ostatnio edytowany przez Nightmare (2013-06-25 17:08:51)
Offline
- Spokojnie. - powiedział Busil - Nie potrzeba.
Zwrócił się do dowódcy.
- Witaj, przybyliśmy tutaj na zlecenie Daresa. Jeśli to nie problem, czy mógłbyś zaprowadzić nas do wioski? Mamy pewien dokument, który miałem przekazać waszemu dowódcy.
Podniósł odrobinę ręce do góry.
- Czy byłbyś tak dobry, żebyś kazał swoim ludziom, żeby odsunęli te sztylety od nas? Byłbym wdzięczny.
Offline
Administrator
- Od Daresa? - zaczął się nerwowo rozglądać po okolicy, jednocześnie dobywając miecza - Gdzie jest ten skurwiel? - zaczął nie przebierać w słowach, odwrócił się do nich, jednemu kazał odsunąć sztylet od gardła, a gdy Busil cieszył się uwolnioną od ostrza krtanią, dowódca szybko, wściekle przystawił swój miecz do tego samego miejsca, co wcześniej sztylet:
- Gadaj gdzie on jest! - wręcz krzyknął
Offline
- Heh. - zaśmiał się Busil - Dares wkopał nas w ciekawą sytuację, nie powiem. Widzę, że bez jego pomocy było by łatwiej. Podoba mi się.
Popatrzył się na mężczyznę.
- Wybacz, jesteśmy tu dosyć krótko. Pojawiliśmy się nie wiadomo skąd i Dares postanowił pomóc nam w przeżyciu tutaj. Mogę ci powiedzieć, jak go znaleźć, tylko powiedz, jeżeli jesteś tak dobry, co takiego przeskrobał? Ja chciałem tylko pokoju, między nami, on mi powiedział, że gdy tu przyjdę, mam powiedzieć, że jestem od niego. Nie sądziłem, że ma tutaj przeskrobane.
Offline