- Słynny elfi koń? Nie, to zwykły andaluz.
Ali nieco zdziwiona masą pytań o konia drapie się z tyłu głowy. Po chwili poczyna odpowiadać po kolei:
- Ma na imię Eaz. Ała! - bije się w rękę, z czego słychać donośny plaskaty dźwięk.
- Wszędzie, muszą być wszędzie!- patrzy na uderzoną rękę.
Offline
Administrator
Patrzy na nią i nie rozumie jej słów. Dopiero po chwili zrozumiał, że musi jej chodzić o komary i wszelakie inne robactwo, które na wiosnę rozpoczęło się mnożyć i pojawiać się niespodziewanie jak grzyby po deszczu.
- Może pójdziemy do miasta? Ostatnio namnożyło się ich, że aż nie jest to do wytrzymania. Przynajmniej dla normalnej istoty - rzekł, po czym z jego twarzy nie znikł promienny uśmiech - Osobiście proponowałbym karczmę.
Offline
Ali robi minę niezbyt zadowolonej na tę propozycję, ale po chwili namysłu daje się namówić.
- Dobrze, skoro tam miało by być lepiej, w takim razie chodźmy. Pan prowadzi. - mówi stanowczo.
Bierze do ręki wodze i kieruje się w stronę miasta podążając za chłopakiem. Eaz swoim stanowczym stępem podąża za dwójką.
Offline
Administrator
Dares od razu ruszył do miasta, jednocześnie swe kroki kierując w stronę karczmy. Co jakiś czas zerka na elfkę i jej konia. *Andaluz - nigdy nie słyszałem o takowej rasy* Rzekł sam do siebie, ale jednak nie dopytywał się o więcej informacji, ponieważ nie chciał jej zasypywać kolejnym gradem pytań. Ograniczył się do zwykłego:
- A co szanowną panią sprowadza w tę strony?
Offline
Ali zaskoczona nieco pytaniem odpowiada:
- W te strony, to znaczy do Smoczej Puszczy, tak? Więc w Dębowym Zagajniku znajdują się dwie osoby i, żeby im nie przeszkadzać przyszliśmy tutaj. Skoro nie mogę być w jednym lesie, to poszłam do drugiego. W lesie czuję się najlepiej... - spuszcza głowę i myśli, jak chłopak odczyta to, co właśnie powiedziała. Fakt, lubi być w środowisku naturalnym, ale jest jeszcze trochę zimno, co więcej jest noc. Ali mogłaby poradzić sobie z takim chłodem, ale nowo poznany towarzysz mógłby mieć później kłopoty ze zdrowiem, gdyby przegadali tu całą noc.
Jadnak po chwili napada ją pytanie, które przed chwilą zadał jej młody mężczyzna. Bez większego zastanowienia zadaje je:
-A co Pana tutaj sprowadziło? Tak po ciemku co by Pan tutaj robił?
Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-04-27 15:50:18)
Offline
Administrator
- Nie pan. Jestem Dares - ukłonił się i pocałował elfkę w rękę, jak należy.
- Wracając jednak do pytania. Co mnie tu sprowadza? Z całą pewnością ta tajemniczość, jaką ma w sobie Smocza Puszcza, świeże powietrze i oczywiście świadomość, że można kogoś spotkać - kiedy wypowiadał te słowa nie przerywał marszu, ani nawet nie odwrócił się, lecz dalej zmierzał w kierunku karczmy.
Offline
Elfka zdziwiona zachowaniem chłopaka zaniemówiła. Resztę drogi chce milczeć, ale do głowy wpadło jej ważne pytanie.
- Tak więc Daresie, ile masz lat?
Więcej pytań już nie miała jak na tę chwilę.
Offline
Administrator
Dares zamyślił się i po chwili wydał z siebie odpowiedź:
- Liczę sobie już 16 wiosen. Ledwo osiągnięty wiek męski - powiedział i dalej milczał. Następnie lekko zboczył ze szlaku i rozpoczął wędrówkę jakąś polną, krętą dróżką, jednocześnie tłumacząc się:
- To skrót.
Offline
16 wiosen... Tyle ile ja - pogrąża się w zadumie.
W tem Eaz parska. Robi się nie cierpliwy. Ali głaszcze go po szyi i idzie dalej za młodym mężczyzną. Sprawia wrażenie godnego zaufania, więc naiwnie Ali podąża za nim. Fakt, przez głowę przechodzi jej sto różnych dziwnych myśli, ale wiedząc, że Eaz jest przy niej, uspokaja się.
Offline
Administrator
W zamyśleniu szedł również on. Miał całe setki spraw na głowie, a ta wycieczka była tylko jedynym chwilowym schronieniem od nich. Jednocześnie nie zbaczał, z drogi. Wręcz przeciwnie. Nawet w zamyśleniu podążał tym szlakiem prosto do miasta. Po chwili rzekł do swojej towarzyszki:
- Jesteśmy prawie na miejscu.
Offline
Ali milczy. Wyczuwa w Daresie, że jest mocno zapracowany. Nawet obudziło się w niej współczucie.
Ali nie chcąc zadawać niepotrzebne pytania, lub rzucać słowa na wiatr siedzi cicho. Słowa są drogą do nieporozumień.
-->
Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-05-01 20:58:43)
Offline
Administrator
Wyszli z puszczy i po chwili wędrówki dotarli na obrzeża stolicy. Dokładnie, byli gdzieś w Dzielnicy Postępu, tylko nie wiadomo gdzie. Aby dostać się do karczmy musieli jeszcze przebyć ulicę, może dwie. Tak, czy tak byli już dosyć blisko gospody, w której pracował znajomy karczmarz, a piwo było zawsze cieplutkie i orzeźwiające (jak dla Daresa)
Zmiana tematu: Ulica w dzielnicy postępu
Offline
Było już blisko wieczora, gdy Ney przelatywał nad tym fragmentem puszczy. "Atak" niezwykłego amuletu, ratowanie elfa z płonącego domostwa, ten dzień zmęczył go wybitnie. Nawet nie bardzo chciało mu się machać skrzydłami toteż głównie szybował. Dostrzegłszy w dole jakieś większe drzewo, jednym ruchem zanurkował w zieloną gęstwę. Uczepił się pazurami grubego pnia i zaczął wspinać się wyżej. Miał nadzieję znaleźć jakieś dogodne miejsce do odpoczynku, najlepiej na rozłożystych konarach, a te właśnie wyglądały obiecująco. Istotnie, nie pomylił się. Po chwili przeszukiwania korony drzewa wpadło mu w oko wygodne rozwidlenie. Ułożył się na nim, głowę kładąc na przednich łapach i zawiniętym ogonie.
Offline
Kynareth przelatywała nad puszczą w poszukiwaniu jakiejś niewielkiej zdobyczy. Zauważyła lisa. Zablokowała skrzydła i zatrzymała się przed samą ziemią. Wpadła prosto na przerażone zwierzę. Wzięła je w zęby, po czym położyła się w krzakach i zaczęła jeść. Cóż, nie był to wielki posiłek, ale nie była jakoś strasznie głodna. Obserwowała las, patrząc, czy ktoś nie przechodzi. Nie zauważyła smoka, który leżał na rozwidleniu konarów.
Offline
Ney już prawie spał, gdy do jego nozdrzy doleciał jakiś zapach. Był to, jak się zdaje, zapach smoka. Otworzył swoje czarne oczy i dostrzegł pomiędzy drzewami jakiegoś nieznanego sobie gada. Podniósł łeb i przyjrzał się uważniej. Z lekkim zaskoczeniem, choć w sumie nie wiedział skąd ono, stwierdził, że ów obcy jest smoczycą.
- Witaj - rzekł przyjaźnie po chwili namysłu. Patrzał nań z gałęzi zaciekawiony.
Offline