Thorsen w końcu poczuł coś w swojej kieszeni, więc energicznie wyciągnął z niej swoje 10 dukatów. Spojrzał się dookoła na wszelki wypadek i dał Nazael'owi je mając nadzieję, że odda w najbliższym czasie. - Mam nadzieję, że to zaspokoji Twoje potrzeby... - powiedział nie będąc raczej zadowolonym z tego, że musiał pożyczyć koledze. Dzięki niemu zostałem bez kasy i jestem zdany na jego łaskę, że odda lub podejmę się jakiejkolwiek pracy, a kto by do pracy przyjął druida?
Offline
Nazael spojrzał na przyjaciela i widział i zobaczył w nim złość.
- Nie martw się, oddam... bardzo szybko.
Mówiąc to uśmiechnął się nieznacznie po czym skierował w stronę kobiety aby przejść obok niej, gdy był już za nią spojrzał na kostur trzymany w swojej dłoni.
- Nie spodziewałem się, że tak wyjdzie, wybacz.
Po czym odwrócił się i szybkim ruchem wycelował kosturem w głowę kobiety siedzącej pod drzewem, nie robił tego z wielką siłą, ale jak mu się zdawało wystarczającą aby ją ogłuszyć.
Moja KP
Serwer haxball ZAPRASZAM hasło: ziemiacaelum
Offline
Przez chwilę miała mroczki przed oczami. Po chwili jednak podniosła się i spojrzała na mężczyznę który ją uderzył. Dotknęła obolałej głowy. Na jej dłoni pozostała czerwona plama krwi. Wyciągnęła swoje sztylety. Cofnęła się do tyłu o kilka kroków. Była gotowa do ataku w każdej chwili.
Offline
Nazael miał dziwny wyraz twarzy, wiadomo było, że coś knuje. Przeszedł obok owej dziewczyny, po czym odwrócił się i jednym ruchem uderzył kosturem Thorsen'a w jej głowę. Na jego twarzy było widać zszokowanie całą tą sytuację. Dziewczyna padła... na jej dłoni pozostała z tego co widać czerwona plama po krwi. To musiało boleć... mężczyzna szybko podbiegł do Nazael'a i wyrwał mu jego kostur z ręki. Bezzwłocznie wziął wielki zamach i jeszcze za nim dziewczyna zdążyła się podnieść, uderzył w jej głowę ponownie swoim kosturem, na tyle mocno, aby zemdlała na dłuższy czas.
Offline
Tsuki w żadnym wypadku nie spodziewała się ataku od drugiego mężczyzny, który wszak był dowódcą straży! Z silnym hukiem otrzymała drugi cios w głowę i zemdlała. Co mogło skłonić tych ludzi na tak drastyczny krok, by nagle zaatakować pozornie niewinną osobę?
Nie dane im było jednak spokojnie dokończyć dzieła, usłyszeli jakieś szmery w krzakach i zaraz przebiegł ktoś, kto zabrał szybkim, naprawdę niezauważalnym ruchem dziewczynę. Thorsen i Nazael nie byli w stanie zrobić ruchu w tej sekundzie, tak ich zdziwił ten szybki ruch. Nie będzie łatwo ich znaleźć. Tsuki była bezpieczna, przynajmniej bardziej niż tutaj przy tych dwóch mężczyznach. Tajemniczy osobnik starał się ją ocucić. Po drodze słychać było takie słowa jak: - Halo... Wstawaj... Nic ci nie jest...?
Offline
Ocknęła się w ramionach jakiegoś obcego mężczyzny. Jęknęła z bólu i dotknęła obolałej głowy. Po chwili uśmiechnęła się do mężczyzny, który ją uratował.
-Dziękuję wam panie - powiedziała cicho - Nie wiem co oni by mi tam zrobili. Tamci mężczyźni byli nieobliczalni!
Okropnie bolała ją głowa. Miała wrażenie, że ten okropny ból zaraz ją rozsadzi.
-Zabierzcie mnie stąd panie... - wyszeptała zamykając błękitne oczy.
Offline
To była ostatnia planowana przejażdżka na dzisiaj. Ogier zasługiwał na odpoczynek, zasługiwał na słodkie lenistwo, na czasami tak pożądaną nudę, na chwilę spokoju.
Punktem kulminacyjnym treningu był jeszcze wypad nad jezioro. Elfka zatrzymała konia na plaży. Zeskoczyła z niego, rozebrała i wręcz nakazała wejść mu do wody. Przyjemna kąpiel to idealna forma wypoczynku po ciężkiej pracy. Chwila, na poukładanie myśli, na rozluźnienie mięśni, na zregenerowanie ciała. Koń posłusznie wszedł do wody. Z początku niepewnie, ale z czasem z coraz bardziej podniesioną głową. W końcu zatrzymał się w miejscu, gdzie woda oblegała go ze wszystkich stron. Jedyne, co wystawało z tafli, to jego łeb i kawałeczek szyi. Taki widoczek maszerował przez dziesięć metrów po linii prostej, a potem zawrócił w drugą, lewą stronę. Po kilku minutach zwierze wreszcie wyszło z wody i w końcowej fazie ogier otrzepał się jak mokry pies. Podszedł do siedzącej na plaży elfki. Szarpnął jej włosy zaznaczając, że można już wracać do domu, według powiedzenia Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Obydwoje byli już zmęczeni. Poza tym na pewno jeszcze coś do roboty w chacie zostało. Ali Baba przeciągnęła się przez chwilę, po czym wstała i położyła cały rząd na grzbiecie konia, nawet go nie zapinając. Drogę do stajni mogła przebyć już pieszo. Otrzepała się z klejącego piasku i ruszyła w kierunku stajni.
-->
Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-09-08 01:12:22)
Offline
Sunniva uśmiechnęła się kiedy w końcu znalazła jezioro. Rozejrzała się, czy nikt jej nie widzi. Na szczęście była tutaj sama. Szybko się rozebrała i w samej bieliźnie weszła do wody. Była chłodna, ale dla nimfy ognia to żaden problem. Jej i tak zawsze było gorąco. Wypłynęła na środek jeziora rozkoszując się kąpielą.
Offline
Moderator
Tylko cichy szelest i nikły cień przemykający między drzewami mógł zdradzić młodego elfa, który kryjąc się na skraju lini lasu graniczącej z małą polaną okalającą jezioro patrzył z ciekawością na kąpiącą sie kobiete. Nie interesowały go bynajmniej jej walory fizyczne, które bez wstydu eksponowała ale sama jej osoba. Ostatnio dużo się zdarzyło w mieście i przez własną nieuwage przegapił dwóch nowych zabójców, którzy przybyli za swoimi zleceniami do Caelum. Teraz uważnie obserwował każdego nowego przybysza. W końcu chcąc dowiedzieć się kim jest owa nimfa, przynajmniej tak mu sie wydawało, że jest właśnie tym stworzeniem wyszedł z dającego schronienie cienia drzew i stanął na brzegu.
- Nie za zimno na kąpiel? - Krzyknął w stronę kobiety.
Offline
Odwróciła się słysząc czyjś obcy głos. Jej policzki oblał rumieniec. Szybko wyszła z wody i się ubrała. Nie chciała, żeby mężczyzna stojący na brzegu na nią patrzył. Tak przecież nie wolno! Drobna nimfa miała ochotę zapaść się pod ziemię, albo coś w tym stylu, ale niestety była nimfą ognia i jedyne co umiała to od czasu do czasu pobawić się ogniem. Pozbierała z ziemi swoją broń i podeszła do mężczyzny ze spuszczoną głową. Dopiero wtedy zauważyła, ze jest elfem, ale spojrzenie jego zielonych oczu przeraziło ją. Miała ochotę uciec z tamtego miejsca z płaczem, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
-Nie, nie jest mi zimno, panie- powiedziała po chwili.
Offline
Moderator
Spojrzał szczerze rozbawiony wstydliwością nimfy. Jako, że kąpała się w miejscu publicznym to powinna być jej całkowicie pozbawiona. Uśmiechnął się tylko powstrzymując się od skomentowania tego.
- Skąd ta wstydliwość pani? O ile się nie myle to jesteś nimfą a wasza rasa ma to do siebie, że ubrania są wam mało potrzebne. - Zmierzył ją bezczelnie wzrokiem. - Widzę, że jesteś jednym z wyjątków.
Offline
Już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Ze złości jej policzki zrobiły się czerwone. Skrzyżowała obrażona dłonie na piersiach i odwróciła głowę zamykając oczy. Po chwili jednak ochłonęła i spojrzała mu prosto w oczy łagodnie się uśmiechając.
- A skąd ta złośliwość u elfa? - zapytała.
Offline
Moderator
Prychnął lekko.
- Złośliwość to nie jest wyjątkowa cecha u elfów. Co prawda większość mojej rasy to dobre stworzenia opiekujące się naturą i często też ludźmi ale na całe szczęście są rody, w których zasady co do dobrego zachowania wobec innych ras nie są tak respektowane. - Uśmiechnął się przebiegle. - Masz przed sobą jednego z nich. Można pokusić się o stwierdzenie, że jestem uosobieniem pewnej dość przydatnej cechy jaką jest wredność. Ale wróćmy do Twojego mało podobnego do innych nimf zachowania. Mimo wstydliwości nosisz też dużo broni. - Uniósł brew patrząc na jej mały arsenał. - To również niepodobne do nimf.
Offline
Zamyśliła się chwilę, zastanawiając się co odpowiedzieć mężczyźnie.
-No wiecie panie - zaczęła - Na moje zachowanie wpłynęło wiele czynników, takich jak to, że wychowywali mnie ludzie. Moja matka, właściwie, to nie była moją matką, ale tak ją nazywam, zawsze mi powtarzała, że nigdy nie wolno rozbierać się przy mężczyznach, bo są źli i okropni i mają brzydkie myśli. Nie wiem o co jej chodziło , ale robię jak mi każe. Mieliście panie jakiś brzydkie myśli? - zapytała patrząc mu prosto w oczy pochylając się. Zapomniała, że nie dopięła ostatnich guzików od koszuli. Nie czekawszy na odpowiedź, mówiła dalej:
-Hmm... A co do broni... Mój przybrany ojciec i brat zawsze powtarzali, że trzeba mieć przy sobie broń, bo ludzie są różni i różne rzeczy chodzą im po głowach, ale ja zawsze spotykałam miłych ludzi i myślę, że nie jest mi potrzebna.
Obdarzyła mężczyznę promiennym uśmiechem.
Offline
Moderator
Uśmiechnął się widząc jak kobieta a raczej dziewczyna prowokacyjnie pochyla się ku niemu pokazując swój dekolt. Brzydkie myśli? Dość ciekawe stwierdzenie. No cóż.. Kylar był bezwzględnym zabójcą ale również zwykłym, podatnym na pokusy mężczyzną, jednak nie mógł tego powiedzieć nowo poznanej nimfie. Wyciągnął sztylet przysuwając się odrobinę bliżej do kobiety.
- Brzydkie myśli? Zależy co przez to rozumiesz. - Uśmiechnął się przekręcając sztylet w rękach. - Równie dobrze brudną myślą można nazwać chęć zabicia Cie. - Przybliżył się jeszcze o krok uśmiechając się w duchu, jednak twarz pozostała poważna. Po prostu się z nią dość niebezpiecznie bawił. - Być może dzisiaj będzie Ci potrzebna Twoja broń.. Tego nigdy nie możesz być pewna. Swojego ojca jak najbardziej powinnaś słuchać więc być może znów powinnaś ją chwycić?
Offline