#1 2013-06-23 22:10:11

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Kuźnia

Zawędrowała dalej niż chciała, o wiele dalej, bowiem dotarła do ruin miasta. Z początku nie miała pewności, że to właśnie ta stolica, którą pamiętała. Wszędzie pełno było zawalonych budynków, obrośniętych roślinami. Nie udało jej się zauważyć ani jednego domu, który pozostałby nietknięty. Niektóre mniej zniszczone miejsca dawało się rozpoznać. Minęła wyglądającą znajomo karczmę. Chociaż stała, w jej wnętrzu pełno było roztrzaskanych beczek i potłuczonych naczyń. Nie znalazła tam niczego, co mogłoby się przydać. Dlatego postanowiła szukać dalej.
Przemierzając opuszczone miasto w końcu natrafiła na coś godnego większej uwagi – kuźnię. Choć część dachu nad szerokim gankiem zawaliła się, ściany ciągle się trzymały. Belki, połamane deski i glina, całkiem zablokowały wejście. Gdyby wydostała je stamtąd, może mogłaby doprowadzić wnętrze do jako takiego porządku. Miejsce gdzie można by wytwarzać broń było potrzebne. Powinna przynajmniej spróbować. Tyle, że nie była na tyle silna by wyciągnąć te wielkie kawały drewna, nie sama. Może kto inny by dał radę, ale nie ona. Wyglądało na to, że jej plan poszedł na nic... Jednak los się do niej uśmiechnął. Usłyszała najpierw ciche rżenie konia. Pomyślała, że jej się tylko wydawało, ale później doszedł do jej uszu znacznie głośniejszy dźwięk podków uderzających o bruk. Nie czekała ani chwili dłużej i ruszyła w tamtą stronę. Kiedy wyszła za róg jej oczom ukazał się nizinny Bronco, który szarpał się uwięziony. Wierzgał, kopał i robił wszystko by tylko wydostać się z potrzasku. Wóz, który pewnie wcześniej ciągnął, zaklinował się w gruzowisku. Dyszel wbił się w jakiś mur, co znacznie ograniczyło mu możliwość ruchu. Pewnie dlatego, nie roztrzaskał pojazdu, a oprócz zmęczenia nie zauważyła u konia poważnych obrażeń . Teraz najważniejszym było to, by odczepić go od wozu. Podeszła więc do niego mówiąc łagodnym głosem i starając się  go uspokoić. Udało jej się w końcu po kilku próbach przesunąć nieco wóz i wypiąć zwierzę. Przyglądnęła się uprzęży, nie była uszkodzona. Miała do wyboru dwie opcje: rozebrać go i puścić wolno, albo zostawić go we wszystkim i wykorzystać do pracy. Ponieważ zależało jej na uporządkowaniu kuźni, przezwyciężyła wyrzuty sumienia.
- Proszę pomóż mi – szepnęła do niego. - Ja ci pomogłam, więc również wyświadcz mi przysługę.
Mało razy w życiu miała okazję spotkać Bronco i osobiście się przekonać o tym jakie są, a tu nagle jeden z nich. Cieszyła się, że zechciał jej pomóc, więc napoiła go przy studni i dała mu chwilę odpocząć. Znalazła wystarczająco długi i mocny łańcuch. Zaczepiła go o najdłuższy legar, a następnie podprowadziła nowo poznanego zwierzęcego przyjaciela. Z pomocą pociągowego konia wszystko poszło łatwo. Przynajmniej wszystkie połamane belki leżały teraz na ulicy i nie blokowały niczego. Po pracy rozprzęgła go i przywiązała do uwiązu wykorzystywanego do podkuwania koni. Rzuciła mu trochę trawy, a następnie zabrała się do dokładniejszego oczyszczania, co nie należało do najmilszej roboty, ponieważ wszystko robiła gołymi rękami. Każdą połamaną dachówkę, wszystkie kawałki drewna wyrzucała tuż za rogiem. Udało jej się zmajstrować jakąś miotłę i wysprzątała resztę pomieszczenia. Wreszcie było widać kowadło i lekko zniszczony piec. Podniosła z ziemi wszystkie narzędzia i położyła w widocznym miejscu. Jedynie dziura w dachu pozostała niezałatana, ale to już zostawiła na kolejny dzień.
Padła zmęczona na podłogę w tym samym miejscu co stała. Cieszyła się z tego co zrobiła, może nawet ktoś z tego skorzysta?

Kowalem jest Kain


CENNIK W 4 POŚCIE

Ostatnio edytowany przez Airi (2013-08-20 02:11:21)

Offline

 

#2 2013-06-25 16:22:56

 Dares

Administrator

status dares-m@aqq.eu
13763440
Zarejestrowany: 2013-01-28
Posty: 682
Punktów :   

Re: Kuźnia

Dares poszedł na opuszczone miasto, aby przyjrzeć się zniszczeniom i spustoszeniom, jakie "dziwne zjawisko" zdołało uczynić w mieście. Wszystko było albo istną ruiną, albo znajdowało się pod ziemią. Gdy tak stał i dumał, co zrobić w tej sytuacji do jego uszu doszedł dziwny dźwięk. Odruchowo sięgnął po miecz, lecz daremnie. Okazało się, że ktoś sprząta. Podszedł do źródła i zobaczył Airi pracującą nad kuźnią. Dotarł w odpowiednim czasie, aby ujrzeć końcowy efekt, co skomentował:
- Dobra robota, Airi. Teraz pozostaje tylko znaleźć kowala. - uśmiechnął się i poszedł do gniazda, by coś przekąsić, wcześniej oferując elfce wspólną podróż do siedziby, aby ta mogła odpocząć.

Offline

 

#3 2013-06-25 17:33:46

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: Kuźnia

Leżała jeszcze chwilę po tym jak Dares odszedł. Może faktycznie powinna udać się do gniazda i tam odpocząć, jednak musiała znaleźć jakieś schronienie dla tego konia. W końcu mógł się okazać bardzo przydatny przy dalszej odbudowie Caelumu.
Podniosła się z ziemi i podeszła do niego, a następnie zaprzęgła. Usiadła z przodu wozu, cmoknęła i popuściła lejce, by koń ruszył. Powoziła pierwszy raz w życiu, ale wielu jej mówiło, że nie różni się to zbytnio od zwyczajnej jazdy, jak zdążyła już zauważyć gdy przemierzali ulice miasta.
Postanowiła pojechać do gniazda okrężną drogą. Może znajdzie po drodze coś wartego uwagi? A dla zajęcia czasu zaczęła myśleć nad imieniem dla zwierzęcia.

Offline

 

#4 2013-06-30 16:24:10

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

Kain trafił do stolicy, lecz nie poczuł już tego co kiedyś. Pół roku temu było tu wspaniale, dzieci biegały po ulicach, ptaki przepięknie śpiewały, wszędzie były motyle. Nastał czas gdy miasto upadło. Przemierzając przez drogi widział ludzi którzy sprzątają, od razu przypomniała mu się jego kuźnia. Była tuż za rogiem, bardzo chciał ją ujrzeć lecz był świadom tego, że będzie zniszczona. Krasnolud zamarł na widok tego, że kuźnia nie jest aż tak zniszczona jak inne budowle. Nad drzwiami wciąż jest napis po pradawnym krasnoludzkim który sam postawił. Widział jedynie dziurę w dachu którą można było łatwo naprawić, nie zajęło by mu to więcej niż dzień. Wszedł do środka, było tam już posprzątane. "Co za miła niespodzianka" - pomyślał. Widać było, że ktoś sprzątnął. Położył swój ekwipunek na stół i sięgnął pod niego, wygiął deskę i wyciągnął spod niej klucz. Klucz do schowka aby przekonać się czy zostały jakieś oręże. Po zajrzeniu do środka, wiedział, że kuć nie będzie musiał przez cały miesiąc, nawet jak dobrze będą się sprzedawały. Powiesił parę trofeów na ścianie, przetarł obrazy oraz wywiesił bronie które mają zachęcać klientów do kupna. Sprzęt rozłożony, w środku posprzątane lecz nadal należy załatać dziurę. Wyciągnął drabinę, wziął do ręki deski, gwoździe i młotek. Zaczął naprawiać...

Ostatnio edytowany przez Kain (2013-08-21 17:36:14)

Offline

 

#5 2013-06-30 22:10:30

 Anárion S. de Voltarie

Mieszkaniec

46931968
Zarejestrowany: 2013-06-29
Posty: 6
Punktów :   

Re: Kuźnia

Krocząc dumnie pomiędzy ruinami do uszu mych dobiegły odgłosy... Odgłosy które tutaj zasłyszane zostały wydawały się nie do przyjęcia... Były wręcz absurdalne... Jednak... Tak... Były to odgłosy pracy. Pospiesznym krokiem Anárion ruszył więc ku dźwiękom pracy... Nie byle jakiej pracy! Jak się okazało był to krasnolud. Typowy krasnolud o czarnej, długiej, dostojnej brodzie, z delikatną blizną przechodzącą przez policzek... Licząc na godnego kompana do rozmowy, jako iż nie jest człowiekiem, Anárion ośmielił podejść się do niego. Pomimo zazwyczaj grobowego humoru rzucił w stronę krasnoluda słowa powitania: Witaj ambitny inżynierze! Ciężko znaleźć godną osobę do porozmawiania w tej jakże zatłoczonej dzielnicy!", zadziorny uśmiech znalazł się na jego twarzy w tym momencie i nie oczekując na odpowiedź rzucił szybko: "Pozwól mi bym umilił Ci pracę słowem barda, byś ochoczo odbudowywał to co zostało z tej zapewne niegdyś pięknej kuźni". Zaś powiedział to by wymigać się od roboty, uznając tę propozycję za wartościową oraz gwarantującą równy podział pracy... Tak oto zaczął recytować...

Kamień na kamieniu jedynie został,
Nadzieja na odbudowę zatracona,
Krasnolud jednak ruin nie zauważał,
Plac budowy zobaczył, robota wznowiona,
Pracowity ród, godny młota,
Z podziwem zawsze na nich zerkałem...
Dla nich ta krótka zresztą nota...
Ja, człowiek, ich podziwiałem...

Offline

 

#6 2013-06-30 22:33:59

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

Krasnolud rzucił wzrokiem na nieznajomego, zanim cokolwiek powiedział zszedł spokojnie z drabiny, zapalił fajkę, dach był niemalże już załatany więc mógł pozwolić sobie na chwilę przerwy. Wysłuchał recytacji, po czym kiwnął głową z obojętnością, jak typowy krasnolud. -Zowią mnie Kain. Czyżbyś żywił urazę do innych ras? Myślę, że czas pozostawić kłótnie z boku, teraz osoby które mają zamiar udomowić się w stolicy muszą zżyć się z tubylcami bowiem w tym okresie nie będzie łatwo. Widziałeś co się stało z naszym domem? Nie możemy dopuścić aby stało się to ponownie. Ale miło mi mój drogi... - rzekł krasnolud przeciągając ostatnie zdanie, zrobił nie wielki krok w kierunku barda którego jeszcze imienia nie znał. Podał mu rękę przyjaźnie uśmiechając się.

Offline

 

#7 2013-06-30 22:34:03

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Kuźnia

Baldur siedział zamyślony w centrum Gniazda zastanawiając się skąd ma wytrzasnąć pewien przedmiot, przedmiot mały, niepraktyczny, dla niego zupełnie bezwartościowy ale dla kogo innego stanowił największą świętość i symbol nieśmiertelnej potęgi. Podsłuchał rozmowę pobliskich kurtyzan, które rozprawiały wesoło o wadach i zaletach swojej pracy bezwstydnie spoglądając na przechodzących mężczyzn. Dowiedział się, że w opuszczonym mieście, można powiedzieć, że w ruinach miasta odbudowana została kuźnia. Kurtyzany opowiadały sobie coraz bardziej fantazyjne opisy stworzenia tej kuźni. Od armii krasnoludów poprzez potężnego smoka aż do krasnoluda na smoku. Baldur nie wierzył w żadną z tych bajeczek, zbyt dobrze znał się na ludziach i ich zachowaniach. Jednak zaświtała mu pewna myśl, jeśli powstała kuźnia to może być miejsce, które będzie doskonałym rozwiązaniem jego obecnego problemu. Podniósł się i otrzepał z kurzu tak charakterystycznego dla większych miast. Zważył w dłoni swoją sakiewkę.
- Dziesięć dukatów. - Powiedział zawiedziony. Do jego uszu doszedł zmysłowy głos.
- Na mnie Ci starczy mój rycerzu. - Jedna z kurtyzan przylgnęła do Baldura natarczywie proponując swe wdzięki. Baldur odepchnął ją stanowczo. Wygwizdał tak dobrze mu znany, umówiony znak. Niezawodny Primer wybiegł z jednej z uliczek. Baldur wskoczył na siodło odjeżdżając w stronę Punktu Medycznego.
Zajechał pod swoje miejsce pracy zeskakując z konia. Zauważył dwóch młodzieńców opartych o wóz.
- Witajcie. To wasz wóz? - Zapytał uśmiechając się do nich szeroko.
- Tak
- Wypożyczcie mi go.
- Coś za coś.
- Dam wam beczkę piwa.
- Jasne! - W oczach chłopców pojawił się błysk zwiastujący niezapomnianą libacje.
Wytachał z Punktu Medycznego trzy beczki piwa jakie dostał w nagrodę. Jedną dał chłopcom a dwie zapakował na wóz i przywiązał go do Primera. Popędził w stronę Opuszczonego miasta nie chcąc tracić ani chwili.
Przegnał wspomnienia dzisiejszego poranka wjeżdżając do miasta. Grobową cisze panującą nad tym upiornym miejscem przerwał rytmiczny stukot kół. Wrony wzbiły się w powietrze gdy zza zakrętu wyłonił się kary ogier z jeźdźcem na grzbiecie. Baldur mknął w stronę kuźni, wiatr smagał mu policzki przywracając trzeźwość umysłu po długiej, męczącej drodze. Dojechał w końcu do kuźni, Primer ledwo wyhamował prawie wpadając w drzwi.
Zeskoczył ze śmiechem z wierzchowca. Tak Cię to bawi? Zdawały się mówić mądre oczy konia. Baldur pogładził go po pysku. Usłyszał odgłosy rozmowy ze środka, lekko uchylił drzwi, dostrzegając zarys dwóch postaci.
- Witajcie! Szukam dobrego kowala. - Odezwał się otwierając szeroko drzwi.

Ostatnio edytowany przez Nightmare (2013-06-30 23:19:33)


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#8 2013-07-01 00:15:52

 Anárion S. de Voltarie

Mieszkaniec

46931968
Zarejestrowany: 2013-06-29
Posty: 6
Punktów :   

Re: Kuźnia

Posyłając w stronę krasnoluda zawadiacki uśmieszek, poeta rzucił:"Ahh... Mi również miło Cię spotkać. Trudno tu o żywą duszę... Ma godność Anárion. Zwą mnie mianem Nienawistnego, gdyż rasa ma zbrzydła mi, jako jedyna. Nie żywię zaś urazy do Ciebie krasnoludzie, skądże... Dom nasz... Widzę i ubolewam nad tym. Zgroza, cóż musiało się stać... Na szczęście nie wszystko zostało pochłonięte przez nieznaną łapczywą dłoń losu... Jednak na szczęście nie odebrano nam woli odbudowy, słów, pieśni oraz ludzkich... Tak, ludzkich uczuć..." rzekłszy to podniósł się z ziemi. Wziął głęboki oddech i zakasłał dwukrotnie. "Ciekawe jak wielu jeszcze podobnych mu pracuje tutaj? Ku chwale tego miasta... Jak widać nie było to zwykłe miasto... A przepiękna idea która jest motywacją do działania..."-pomyślał Anárion. "A więc, mości krasnoludzie nie pozwolę Ci w moim towarzystwie samemu się trudzić, mimo iż nie mam wiele do zaoferowania. Gdzie mój kącik do wysprzątania?" wypowiadając zaś te słowa podniósł niewielki kamień z ziemi i podrzucił kilkukrotnie... W pewnym momencie, gdy zabawa ta zaczęła go nużyć odrzucił go za siebie i począł  działać. Robił cokolwiek aby wyglądało to tak że stara się... Czy mu wychodziło? Zależało to tylko od widzących go przy pracy... Zaczął nucić pewną przyśpiewkę zasłyszaną w pewnej karczmie... Jeszcze przed owym... "Incydentem".


Hej, towarzysze drodzy!
Na drodze nam wrodzy!
Gdzie łuki, gdzie miecze,
Gdzie magiczni wieszcze,
Dla radości, bijmy,
Potem w karczmie upijmy!
Szybciej, żwawiej, hardziej!
Karczmiarki nie będą czekać dłużej!

Offline

 

#9 2013-07-01 10:27:47

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

Krasnolud uśmiechnięty pozwolił aby nieznajomy pomógł mu w wysprzątaniu.
"Co się złego może stać! Przecie jest to miły osobnik!" - pomyślał spontanicznie Kain.
Gdy zobaczył w drzwiach Baldura podszedł do niego i powiedział pół głosem:
-Mam pańskie zamówienie! - rzekł krasnolud.
-Stworzyłem z takich materiałów jak sobie pan zażyczył, teraz kosztować to o wiele taniej! Ponieważ nie mamy jeszcze wyznaczonych cen materiałów. Wezmę po prostu tyle ile uważam. Ale po koleżeńsku mógłby mi pan coś od siebie ofiarować kiedyś. - powiedział Kain uśmiechając się.

Offline

 

#10 2013-07-01 12:05:19

Kylar Stern

Moderator

19483948
Zarejestrowany: 2013-06-14
Posty: 305
Punktów :   

Re: Kuźnia

Ucieszył się widząc, że krasnolud go poznał. Ciekawy był jak wygląda jego zamówienie.
- Ciesze się, że tak szybko się uwinąłeś. - Uśmiechnął się również zniżając głos. - Ofiaruje Ci całą moją sakiewkę. Wiem, że to mało ale na zewnątrz czeka mój wierzchowiec. Na wozie mam dwie beczki piwa, które z chęcią dołączę do zapłaty. Aby cena była wystarczająco wysoka to jak zapewne wiesz albo choć słyszałeś jestem lekarzem. Gdybyś kiedykolwiek zachorował lub jakaś porywcza krasnoludka Cię zdzieliła patelnią za to, że się do niej dobierasz to pamiętaj, u mnie będziesz miał bezpłatne leczenie. - Uśmiechnął się wyciągając rękę. - To jak? Dziesięć dukatów, dwie beczki piwa i bezpłatne leczenie za moje tajemnicze zamówienie?


Karta postaci
Artill Cahir - to moje drugie imię. Zabójca musi dbać o anonimowość.

Offline

 

#11 2013-07-01 12:47:49

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

Wysłuchawszy Baldura, Kain odpowiedział:
-Tak jak mówiłem! Dziesięć dukatów to wystarczająca zapłata, nie doliczając do ceny lecz po przyjacielsku przyjmuję od Ciebie podarki. Dziękuję za dokonanie wyboru oraz kupno w mojej kuźni. Polecam się na przyszłość! - rzekł mile krasnolud, uścisnął dłoń oraz przekazał małe czerwone pudełeczko w którym była jego zawartość czyli zamówienie. Wyciągnął fajkę i powrócił do łatania dachu.

Offline

 

#12 2013-07-10 10:02:03

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: Kuźnia

Wojownik bez broni wiele nie zdziała, siła mięśni niekoniecznie ma szanse w walce z ostrą, białą czy jakąkolwiek inną bronią. Busil stracił swoją broń w starciu na wzgórzu, jego młot-topór rozleciał się na dwie części, czyniąc go bezbronnym. Właśnie z tego powodu, Busil pojawił się w kuźni. Przyszedł do Kaina, kowala u którego przed tą wielką zmianą kupił właśnie zmianę swojego toporu w tą broń, która pomogła mu pokonać przeciwnika i otworzyć dla Caelumu możliwość wydobywania metali z kopalni.
- Witaj, Kainie. - powiedział Busil, widząc kowala jeszcze stojąc w drzwiach. Mam do ciebie prośbę. - pokazał na zniszczoną broń - Ile zajęłaby ci naprawa i jaka byłaby cena?

Offline

 

#13 2013-07-15 23:44:44

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

Śpiewając, podgwizdując i stukając nogą o podłoże w rytm pieśni krasnolud umilał sobie czas.
Gdy Busil wszedł do kuźni a Kain usłyszał dzwonek, odwrócił się i uśmiechnął się na widok dawnego
znajomego.
-Witajże drogi Busilu! Naprawa zajęłaby dzień, a cena to... Pomyślmy... Dwadzieścia dukatów! - rzekł Kain, po czym wziął zniszczoną broń do ręki i ją dokładnie obejrzał. W między czasie wyciągnął fajkę zza ucha.

Offline

 

#14 2013-07-15 23:57:28

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: Kuźnia

- Dwadzieścia dukatów? Nie ma sprawy! - Busil wyciągnął z kieszeni 20 dukatów i wyłożył na stół, akurat tyle ile chciał dać za naprawę. - Płacę z góry. W takim razie, przyjdę jutro.
Busilowi odrobinę nie pasowało to, że ciągle ma poruszać się bez broni, w ten sposób nie był w stanie walczyć z kimkolwiek. Myślał jednak o tym, że już jutro będzie miał gotowy, naprawiony topór-młot i znowu będzie uzbrojony, a w tym czasie zajmię się krawiectwem.
- Bywaj, Kainie. Do jutra. Jeżeli to dla ciebie nie problem, mógłbyś przynieść mi gotową broń do warsztatu krawieckiego, to rzut kamienia stąd. Jeśli nie, nic się nie stało. - Busil opuścił kuźnie i skierował się spowrotem do swojego warsztatu.

Offline

 

#15 2013-07-17 21:38:29

Kain

Mieszkaniec

15517874
Skąd: Caelum
Zarejestrowany: 2013-02-12
Posty: 70
Punktów :   

Re: Kuźnia

-Przykro mi lecz niestety nie mogę się ruszać z kuźni, muszę tu pracować a moje przerwy trwają krótkie chwile... - rzekł krasnolud.

Następnego dnia czekał...
Gotowy Kain od ostatniego spotkania z Busilem czekał już z naprawionym toporem. Palił spokojnie fajkę, bowiem tego dnia nie miał prawie nic do pracy. Siedział spokojnie na krześle, nogi spoczywały na stole. Krasnolud sięgnął do beczki w której miał browar i nalał sobie pełny kufel. Powoli pił, zastanawiał się również gdzie wywiesić trofea które stoją w magazynie. Miał ich dość sporo, rogi, zęby jeleniów, wilków, dzików, niedźwiedzi oraz innych dzikich zwierząt...

Ostatnio edytowany przez Kain (2013-07-17 21:46:23)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.talimasters.pun.pl www.makoma.pun.pl www.ksmkrosno.pun.pl www.callofduty2.pun.pl www.wolves.pun.pl