#1 2013-08-11 23:59:26

Gewein

Moderator

Zarejestrowany: 2013-04-07
Posty: 46
Punktów :   

Gewein

Imię: Gewein
Wiek: 19
Rasa: Człowiek
Profesja: Najemnik
Dukaty: 10 dukatów
Umiejętności:
Strategia (N) ,
Jeździectwo (N)
, Tropienie (N)
Ekwipunek: Włócznia , Dwa Miecze.
Kości <tyle że nie do gry> wytłumaczenie będzie w dalszym ciągu opisu gdzie znajdzie się historiia
http://fc01.deviantart.net/fs18/i/2007/ … himada.jpg
, Mapa krainy
Siła: 10
Inteligencja: 5
Zręczność: 3
Wytrzymałość: 2
Reakcja: 5
Opis Postaci: Jest on niemal w ogóle nie podobny do mężczyzny którym był jeszcze rok temu, a może mniej. Na pustyniach czas płynie raz szybciej raz wolniej po kilku dniach spędzonych tam nie można dojść do tego ile naprawdę się tam dni spędziło. Gewein po czasie jaki tam spędził stał się permanentnie opalony. Przez tę cechę często zostaje mylony z beduinami i innymi podróżnikami pustyń. Wracając do zmian jakie w nim zaszły a raczej na nim. Runy pokrywające całe jego ciało nie znalazły się tam przypadkowo a wiąże się z tym może nie ciekawa ale długa historia...

Pewnego jak to na pustyni bywa słonecznego dnia do wioski głównej wioski wojowników klanu Shino przybył mężczyzna.  Tak to był Gewein przybył tam w poszukiwaniu odpowiedz na nurtujące go pytania, jednak to co go spotkało odmieniło jego życie. Od razu po wejściu do wioski został od odprowadzony przed obliczę Wielkiego Wodza Klanu Shino. Ten zaś wezwał do siebie jednego z szamanów szepnął mu coś do ucha a gdy szaman odszedł i zniknął gdzieś w korytarzy Wódz przemówił swoim grubym głosem.
-A więc czego szukasz w Al'shi'li chłopcze. - Gew nieco zmieszany całą tą sytuacją niepewnie zaczął.
-Chciał bym... - Wódz jednak uciszył go machnięciem ręki. - Tak wiem, słyszałeś że nasi szamań przepowiadają przyszłość z kość demonów z pustyni i chciałbyś ich o coś zapytać. - Gewein nieco się cofnął a Gruby wódz parsknął śmiechem. -Czy ty naprawdę myślałeś że możesz sobie tu wejść i od tak zapytać wielkiego szaman o co chcesz. - Ten jednak nic nie odpowiedział, cofnął się jedynie jeszcze o krok.
Wtedy właśnie do sali wbiegł szaman wyglądał na wystraszonego, cicho zamienił kilka słów z wodzem i znów wyszedł.
-A więc... Jak się zwiesz chłopcze. - Zaczął wódz -Nazywają mnie Gewein. - A więc Geweinie jest sposób byś mógł spytać naszego szamana o co tylko chcesz ale wiąże się to z wielkim trudem dla tak niedoświadczonego chłopca jak ty. - Gew jedynie wzruszył ramionami. - Pójdziesz teraz z jednym z moich najlepszych wojowników który jednocześnie zajmuje się też trenowanie dzieci do wstąpienia między szeregi prawdziwych mężczyzn...
Wtedy podszedł do Geweina mężczyzna w wieku około czterdziestu lat. Wysoki, masywny mężczyzna który samym spojrzeniem wzbudził w nim lęk.
-Jestem Kevath i to ode mnie teraz będzie zależeć co się z tobą stanie. - Złapał on mocno Geweina za ramię po czym niemal powlókł go za sobą, zatrzymał się dopiero przed drewnianą bramą. -Nie zmieniłeś jeszcze zdania chłopcze, może chcesz się wycofać. - Gew pokiwał jedynie głową robiąc w tym samym czasie krok przez bramę. Kevath szedł krok przed nim. -Co by tu z tobą zrobić? - Zapytał głośno mężczyzna -Jesteś już trochę za stary by trenować wraz z dziećmi od podstaw. - Wtedy na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. -Tak! jeśli będziesz ciężko pracował w tydzień wszystkiego cię nauczę. - Gewein jednak patrzył wciąż na niego z niedowierzaniem słyszał że wojownicy ci uczą cię walki całe życie, a ten oto mężczyzna chciał go nauczyć wszystkiego w tydzień. -Zanim jednak zaczniemy musimy przygotować cię do treningu.

Mężczyźni weszli do namiotu, pierwsze co rzuciło się w oczy Gewein'a to wielki kamień przypominający kształtem stół, pokryty był on grubą białą tkaniną. Tuż obok stołu siedział ubrany w białą szatę mężczyzna którą widząc Kevath'a od razu machnął na niego ręką, ten zrozumiawszy gest szybko ulotnił się z pawilonu...
-Wiedziałem że przyjdziesz, smoku. - Gewein jednak tylko szerzej otworzył oczy. -Tak, wiem skąd przybywasz, kim jesteś i nawet o co chcesz mnie zapytać. Jednak zanim cokolwiek ci powiem najpierw musisz 
wyrzec się swojej mocy i stanąć miedzy nami jako zwykły śmiertelnik.
-Co masz na myśli mówiąc "zwykły śmiertelnik" - Zapytał z nutką niepewność w głosie. -Dobrze więc w skrócie
powiem ci na czym to będzie polegać, nasze runiczne znaki są w stanie zablokować twoją całą moc. Jeśli zostaniesz nimi pokryty w ludzkiej postaci w żaden sposób nie zamienisz się już w smoka. - Po wstaniu z krzesła i wzięciu głębokiego oddechu chciał kontynuować jednak zanim zaczął Gewein przerwał mu głębokim ukłonem.
-Tak wiem, jest to zabieg jednorazowy i nie będę już mógł się wycofać. - Mężczyzna jedynie mu przytaknął, lekkim skinieniem głowy. -A więc zaczynajmy. - Mężczyzna znów jedynie lekko kiwnął głową. Nagle jednej z zasłon w pawilonie wyszła kobiet ubrana w długą, grubą suknię. Ciało jej było szczelnie osłonięte, prócz dłoń na których spoczywała gliniana tac z różnymi przyborami... -Połóż się na tym stole. - Przykazał Geweinowi, ten zaś natychmiast wykonał polecenie. Mężczyzna wziął z tacy nuż w hakowatym kształcie i zaczął wycinać znaki w jego ciele. Chociaż cała operacja była przeprowadzana bez znieczulenia na twarzy Gewein'a nie pojawił się nawet najmniejszy grymas bólu.

Około tygodnia trwało zabliźnianie się ran, jednak blizny na jego ciele były czarne dlatego też wyglądały jak runy. Gewein długo zastanawiał się czy dobrze zrobił wyrzekając się swojej smoczej mocy. Jednak nie było już odwrotu, dlatego też postanowił się on skupić na tym co jest teraz i porzucić przeszłość daleko za sobą.
Wiedział że musi skupić się teraz na treningu by móc doznać zaszczytu rozmowy z szamanem.
Ledwie wstał świt a do pokoju w którym zamieszkiwał Gewein wpadł Kevath o mało co nie odrywając drewnianych drzwi od futryny... Silnym kopniakiem zepchnął on leżącego na łóżku Gewein'a i wydusił przez zaciśnięte zęby. -Wstawaj! - Złapał go mocno za ramię i jak wcześniej powlókł za sobą. Kiedy byli już na placu ćwiczeń Kevath rzucił nim o ziemię z impetem, podszedł do stojaku z bronią wyjął stamtąd włócznie i rzucił ją pod nogi Gew'a. -Od tej chwili jesteś Ur'Shin. - Tak w wiosce określano mężczyzn którzy szkolili się na wojowników chociaż niebyli prawnymi mieszkańcami wioski. Jak powiedział Kevath trening trwał cały tydzień trenowali oni od świtu do nocy bez chwili wytchnienia, w tym czacie Ur'Shin opanował cały styl walki wojowników z pustyń. Różnił się on znacząco od tego stosowanego w Caelum, nie nosili oni ciężkich zbroi, hełmów i tym podobnych. Jedyną ich ochronę stanowiły lekkie szaty wzmacniane od spodu cienkimi żelaznymi pasami. Jedyną bronią tychże wojowników były włócznie, jako jedyny oręż jakim dysponowali były one wyrabiane z największą starannością. Chociaż Gewein skończył już treningi z mistrzem Kevath'em ani na chwilę nie zaprzestał ćwiczyć. Od zakończenia treningu co noc stawał ramię w ramię z innymi wojownikami przed bramami Al'sha'li, walcząc z pokracznymi stworzeniami wyglądającymi jak mieszanina goblina z małym demonem. Stworzenia te chociaż małe i pokraczne uzbrojone w ostre kły i pazury nieraz rozszarpywały ciała wojowników.
W wiosce spotkał on wielu przeróżnych, ciekawych ludzi drugim po Kevath'cie był Podróżny pisarz o imieniu Ahis w tłumaczeniu na Caelumiański <Arion> był on trochę młodszy od Gewein'a. To on właśnie Ahis jako pierwszy opowiedział mu historię wioski i jej powstania, nauczył go także czytać przepowiednie oraz dokonywać trudnych wyborów przy użyciu kość Urishiego. Zanim Ahis wyruszył w dalszą podróż ofiarował teraz już nie Ur'Shin a Ar'Shiroi Gewein'owi swoje kość. Oznajmiając mu na koniec że kiedy następnym razem się spotkają czeka na zwrot jego kość.
Gewein jeszcze cały okrągły rok spędził na treningach, nauce oraz conocnych starciach z Demonami. Zapomniał już nawet o nurtującym go pytaniu które miał zadać szamanowi. Jego życie radykalnie się odmieniło, przez ten czas nabrał on także bardziej męskich rysów twarzy, na jego twarzy pojawił się także ciemny zarost, krótkie ciemne włosy oraz runy na jego ciele zawszę ukrywał pod czarnym płaszczem z kapturem.
Pewnego jakże normalnego dnia postanowił że czas wracać do Caelum. udał się więc czym prędzej do wodza by poinformować go o swojej decyzji. Wielki Wódz machnął jedynie na niego ręką i kazał mu odejść. Gewein ulotnił się z pałacu tak szybko jak się w nim znalazł. Zanim zdążył opuścić mury miasta ktoś zatrzymał go silnym chwytem za ramię, nie obracając się wyszeptał. -Kevath... - Obróciwszy Ar'Shiroi w swoją stronę Kevath złapał go mocniej i przyciągnął do siebie. -Tylko nie zapomnij tego czego cię nauczyłem. - Szepnął mu do ucha, i puszczając go dodał na odchodne. -Weź mojego konia, będziesz szybciej!
Kiedy poszedł on do stajni by wziąć konia, ten stał już gotowy do drogi, obładowany po uszy. Do jednej z paczek doczepiony był list, Gewein zerwał go jednym szybkim ruchem i zaczął czytać.
* To pomoże ci przeżyć na pustyń, Przyjacielu*.
"Przyjacielu" zawszę obrażany, popychany, dręczony przez Kevath'a nie mógł uwierzyć w to co ten napisał. Może jednak nie był on taki zły, tylko nie chciał po prostu okazać przy nim emocji. Kiedy był już tak daleko że wioska była już niemal niedostrzegalna ostatni raz obrócił się on w jej stronę. -Jeszcze tu wrócę mistrzu. - Wyszeptał do siebie i ruszył w drogę powrotną do Caelum.
Kiedy dotarł on już do Caelum koń nagle zerwał się, zrzucił go z impetem ze swojego grzbietu i ruszył z powrotem w stronę wioski...

Ostatnio edytowany przez Gewein (2013-10-07 19:36:14)

Offline

 

#2 2013-08-19 20:39:37

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: Gewein

Akcept

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.fani-metin2.pun.pl www.bleachsoulzonepbf.pun.pl www.tspol.pun.pl www.dobramama.pun.pl www.gra-pokemon2.pun.pl