#1 2013-07-21 15:08:39

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

(Sesja) Dzieci ulicy

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a mieszkańcy stolicy właśnie wracali do swych domów. Handlarze powinni o tej porze już zacząć składać swoje kramy, jednak coś sprawiło, że tego nie robili. Na środku rynku zgromadziła się dosyć duża liczba osób. Wszystkie ulice, na prośbę jednego ze sprzedawców, zostały zablokowane przez strażników, by nikt nie mógł stąd wyjść. Wszyscy tu obecni sprzedawcy czy tam również normalni przechodnie, otoczyli ze wszystkich stron sieroty. Tak, sieroty, dzieci które straciły rodziców i których nikt nie zechciał przyjąć do siebie. Zwykle błąkają się od stoiska do stoiska, licząc, że dostaną jakieś jedzenie. Czasami decydują się na drobne kradzieże...
Przyjęło się, że dzieci podbiorą raz na jakiś czas ze stoisk kilka warzyw. Jakoś kupcom nie robiło to zbytniej różnicy, zawsze zostawały jakieś i tylko by się zmarnowały, dlatego nie zgłaszali niczego strażnikom. Jednak tym razem było zupełnie inaczej. Kilka minut po trzeciej popołudniu doszło do kradzieży. Zostały ukradzione drobne, niedrogie rzeczy, zupełnie nieprzydatne dla kogoś takiego jak one. Wszyscy tutaj doskonale znali się nawzajem. Nikt nie posądziłby dzieci ulicy o coś takiego, więc zrobiło się zamieszanie. Podejrzewano nawet, że musi być w tym jakiś ukryty cel. Od kilku godzin zadawano mnóstwo pytań. Z braku innych podejrzanych i przynajmniej na początku, konkretnych poszlak, to głównie dzieci były przepytywane. „ Czemu to zrobiłyście?”, „ Po co to zrobiłyście?” , „Kto wam kazał?” , „ Gdzie jest mój amulet, wy małe bachory?!”, „ Jak to nic nie powiecie?!” , „ Czy wy wiecie, że w tej sytuacji może was zabrać straż?” … Tak, woleli stać w miejscu i tracić czas na bezsensowne gadki szmatki. Nikt nie chciał się pofatygować, aby lepiej zbadać całą sytuację. Popytać świadków czy widzieli całe zdarzenie, a może znalazłby się ktoś, który wiedział o wiele więcej? Wystarczy poszukać, popytać, posklejać ze sobą niektóre fakty, a zagadka zostanie rozwiązana, bo tak jak mówili – wszystko to miało ukryty sens.

(Sesja dla 1-3 osób[w zasadzie może uczestniczyć każdy kto chce]. Celem jest dowiedzenie się o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło)

Ostatnio edytowany przez Airi (2013-07-21 16:23:48)

Offline

 

#2 2013-07-21 15:19:28

Vey

Mieszkaniec

1705048
Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 181
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Vey spokojnie przechadzała się po zwijających się kramach. Nie znalazła niczego ciekawego w dobrej cenie więc była nieco zawiedziona. Już miała zbierać się z rynku, gdy spostrzegła, że ulice są zamknięte. Nie była zachwycona. Wszyscy wiedzą, że karczmy przy rynku są za drogie dla przeciętnego mieszkańca, a więc i na nią. Usłyszała napastliwe krzyki i zainteresowała się nimi. Ktoś dopytywał biedne sierotki o jakieś skradzione rzeczy. Podeszła bliżej żeby zobaczyć co się dzieje i być może pomóc.


Karta Postaci


Posiadane zioła i leki:
5 sarmakera, 4 aramisów, 5 Archomontis Eleas, 1 Arnorchinus Deleis, 2 Procventuis, 5 maści z Ognistej Zgrozy

W dowód uznania za sztukę medyczną przyjmuję:
czysty bimber lub spirytus, szklane naczynia i słoiki, czysty garnek duży lub mały, lniane woreczki wielkości dłoni, i inne

Offline

 

#3 2013-07-22 10:07:16

 Arissa

Mieszkaniec

47889536
Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 101
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Arissa zmęczona po długiej podróży zobaczyła jakieś domki. Postanowiła podejść bliżej. Spostrzegła że to jakiś rynek. Chcąc kupić coś do jedzenia poszła tam. Kupiła sobie to co chciała i już chciała ruszać dalej lecz zobaczyła że ulice są zamknięte, wszyscy krzyczeli na sieroty i mówili coś o skradzionych rzeczach. Chcąc pomóc podeszła do tłumu.

Offline

 

#4 2013-07-22 10:33:25

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Busil spokojnie przemierzał miasto, gdy nagle zauważył, że dookoła rynku zbiera się grupka strażników. Zaciekawiony, szybko przebiegł w miejscu, które jeszcze nie było patrolowane. Wszedł do środka, to jakby bilet w jedną stronę.
- Mam nadzieję, że będzie warto. - pomyślał.
Na rynku nie działo się nic szczególnie ciekawego, widział paru zdziwionych ludzi, niektórzy próbowali wyjść i kłócili się ze strażnikami. Nagle zauważył, że zebrała się jakaś grupka w jednym miejscu. Gdy zbliżył się, zauważył, że krzyczą na jakieś sierotki, ze słów zrozumiał, że miała tutaj miejsce kradzież. Ale dlaczego od razu uważać, że winne są dzieci a nie przyjrzeć się sprawie logicznie?

Offline

 

#5 2013-07-23 12:58:42

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Dzieci ulicy swą dumę miały, toteż nie odpowiedziały na żadne z zadawanych im od dłuższego czasu pytań. Być może przyłapali je na kradzieży, jednak nie widziały najmniejszego powodu, by cokolwiek mówić na ten temat. Dwaj najstarsi chłopcy – co mieli po lat jedenaście  – stali wyprostowani z założonymi na piersi rękami, wodząc wzrokiem po twarzach wszystkich zebranych. Jeśli ktoś brał je za przestraszone bachory, to się mylił. Może ci młodsi nie byli aż tak pewni siebie, woleli patrzyć na swoje stopy, niż na zezłoszczonych ludzi, ale przez trudne życie, jakim było szwendanie się, podkradanie jedzenia i spanie gdzie tylko się dało, nie zamierzały płakać tylko dlatego, że ktoś je o coś obwiniał. Zdawały sobie doskonale sprawę z tego co uczyniły. Tak czy inaczej, nie było szansy, żeby uzyskać od nich jakieś informacje, przynajmniej nie w taki sposób, jak to robili ci handlarze. Bynajmniej nie zachęcali ich, aby coś wyjawiły. Strażnicy natomiast wyglądali na lekko znudzonych. Do ich obowiązków nie należało prowadzenie jakiegokolwiek śledztwa, mieli tylko pilnować porządku, wkroczyć jeśli doszłoby do rękoczynów. Ktoś im kazał zablokować ulice – zrobili to bez najmniejszego sprzeciwu. Normalnie od razu kazaliby dzieciom oddać skradzione rzeczy i wygoniliby z terenu rynku, ale... No właśnie, jest to „ale”, jednak nikt nie chce się potrudzić, aby zbadać dokładnie całą sprawę. Wszyscy wolą się przyglądać, a za niedługo słońce zajdzie i będą musieli stąd odejść. A nigdy nie wiadomo, co jutro będzie. Niektórzy mogą tu nie przyjść, inni zapomną co widzieli i wszystko rozejdzie się po kościach. „ Ale” straci swój sens i nikogo nie będzie obchodzić czy miało to ukryty cel, czy nie. Dla sprzedawców już się to nie będzie liczyć, odzyskali przecież swoje towary. Jeśli ktoś pomyślałby, że naprawdę obchodziło ich to: Czemu to zrobiły?; Po co?; Kto im kazał?, jest naprawdę w wielkim błędzie. Po prostu musieli zachować pozory, że choć trochę byli przejęci ich losem.

Offline

 

#6 2013-07-23 13:25:47

Vey

Mieszkaniec

1705048
Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 181
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Młoda elfka próbowała złapać wzrokiem spojrzenie jednego z dzieci wbite w ziemię.  Przyglądała mu się uważnie z uprzejmym uśmiechem. Dla niej było to nieco zabawne, gdy pomyślała, że jest niewiele większa od chłopców. Mimo to, sytuacja wcale nie była do śmiechu. Zastanawiała się o tym jaki los spotkał dzieci. Chciała odmieniać na lepsze świat, ale co to za świat, w którym dzieci muszą albo żebrać albo kraść? Sama była wychowana bez rodziców, ale Los chciał, że opiekowali się nią dziadkowie.
Gdy ludzie zaczynali się rozchodzić podeszła do dziecka, któremu się przyglądała. Dwóch chłopców czerpało dumę ze swojego życia i do nich znacznie trudniej byłoby trafić, ale skruszone i zawstydzone dziecko było osobą, dla którego odrobina czułości i dobrego serca mogło znacznie więcej znaczyć i pomóc niż ktokolwiek mógł to sobie wyobrazić. Przykucnęła przy chłopcu.
-Wybacz mi, mój drogi... niedawno przybyłam do miasta i jestem ciekawa, gdzie dostanę najlepsze jabłka. Chętnie za fatygę dam Ci jeden kupiony owoc. -powiedziała cicho i serdecznie. Wielkimi zielonymi oczyma próbowała pochwycić spojrzenie dziecka. Miała nadzieję, że wszystko się ułoży po jej myśli.


Karta Postaci


Posiadane zioła i leki:
5 sarmakera, 4 aramisów, 5 Archomontis Eleas, 1 Arnorchinus Deleis, 2 Procventuis, 5 maści z Ognistej Zgrozy

W dowód uznania za sztukę medyczną przyjmuję:
czysty bimber lub spirytus, szklane naczynia i słoiki, czysty garnek duży lub mały, lniane woreczki wielkości dłoni, i inne

Offline

 

#7 2013-07-23 15:32:25

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Busil przyjrzał się całemu zdarzeniu. Ciężko było wyciągnąć coś z którejkolwiek sierotki, tym bardziej, że wszystkie były w jednym miejscu i każde pytanie kierowane do wszystkich dawało mniejszy skutek niż pytanie do jednej szczególnej osoby. Poza tym, mogli się bać innych, odważniejszych sierot.
Fricai wyciągnął z tłumu jednego, mniej pewnego siebie chłopaka, odstawił na bok i przykucnął koło niego.
- Jeśli nie odpowiecie na pytania, może was to drogo kosztować. - mały blef mógł bardziej skłonić do mówienia - To poważna sprawa, nie wypuszczą was, jeśli nie będziecie współpracować.
Spojrzał chłopakowi prosto w oczy.
- Nie potrzeba wiele. Trzy pytania. Kto wam to kazał, dlaczego i czemu się zgodziliście?

Offline

 

#8 2013-07-23 21:19:03

 Arissa

Mieszkaniec

47889536
Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 101
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Arissa przysłuchiwała się ludziom co mówili do ty sierot aby dowiedzieć się więcej o tej dziwnej sprawie. Usłyszała jak jeden kupiec pytał się jednej dziewczynce gdzie ma skradzione rzeczy. Sierotka milczała patrząc w ziemię. Arissie zrobiło się żal tych biednych dzieci. Postanowiła porozmawiać bardzo spokojnie z jedną sierotką. Podeszła do niej i ukucnęła przy niej. Spytała ją czy coś ukradła. Dziewczynka milczała, podniosła główkę i wpatrywała się w nią. Arissa wyczuła w niej strach i przerażenie. Wzięła dziewczynkę za rękę i wyszła z tłumu. Zaprowadziła ja do spokojnej uliczki, usadziła na swoim kolanie twarzą do siebie i powiedziała z miłym tonem patrząc jej w oczy:
- nic ci nie zrobię tylko powiedz mi czy coś ukradliście, bo jeżeli nic nie powiecie cała wina spadnie na was.
Dziewczynka spojrzała Arissie w oczy lecz nic nie chciała powiedzieć, miała taki wyraz twarzy jakby się czegoś bądź kogoś bała.

Offline

 

#9 2013-07-24 15:03:00

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Przestano wreszcie zadawać sierotom pytania. Teraz cywile prowadzili rozmowę na ten temat między sobą, żeby czas minął im szybciej, bo przecież ulice jak były, tak dalej są zastawione, nawet przy tych bocznych, małych uliczkach stoi przynajmniej jeden strażnik. Handlarze zaczęli w końcu składać swoje kramy, jak mieli już to dawno temu zrobić, ale przez zaistniałą sytuację, tego nie uczynili. Już dawno jedliby z rodziną obfitą kolację czy upijali się co poniektórzy w karczmie za zarobione wcześniej pieniądze. Lecz tak nie było, cały rytm dnia został zaburzony, przez coś, co normalnie nie miałoby miejsca.
Starsi chłopcy z lekkim niepokojem patrzyli jak Vey zagaduje do ich młodszego kolegi, jednak z tego powodu, że pytała tylko o jabłka, to nie robili z tego większego problemu... Ale widząc jak Busil i Arissa wyprowadzają z grupy kolejne dzieci, mieli ochotę jakoś zareagować. Tyle że tego nie zrobili. Jedynie spoglądali z troską to na dziewczynkę, to na chłopców, licząc że nie palną jakiejś głupoty. A strażnicy tylko stali i przyglądali się wszystkiemu. Nie byli pewni czy wkroczyć, czy nie. Przecież nic złego się nie działo, jedynie trzy osoby postanowiły przepytać dzieci na własną rękę.
Dziesięcioletni chłopiec, do którego próbowała zagadnąć elfka, przez chwilę jeszcze wbijał wzrok w swoje stopy, po czym lekko uniósł głowę, by spojrzeć w jej wielkie, zielone oczy.
- Jabłka, jak jabłka. Sprzedają je to tu, to tam, wszędzie ich pełno. Jedne żółte, drugie zielone, zaś inne czerwone. Kwaśne, słodkie, suche, pełne soku. Dla nas nie jest ważne czy są dobre, czy nie. Jak są nawet te strasznie gorzkie, to cieszymy się mamy co jeść. Jesteś na rynku, pani. Pełno tu w dzień kramów z owocami. Niektórzy mają robaczywe, inni nie. Musisz po prostu poszukać. - Uśmiechnął się ukazując swoje małe, niezbyt śliczne ząbki i znowu zaczął robić to co wcześniej. Nie wyglądało na to, że powiedziałby coś jeszcze, dalsze przepytywanie nie miałoby sensu.
Ten, do którego próbował zwrócić się nieco ostrzej Busil, zrobił to samo co jego kolega – podniósł lekko do góry głowę, by spojrzeć w jego oczy.
- Może nas to drogo kosztować? A jest coś gorszego niż spanie na ulicach w zimie? Gdy palce u stóp straszliwie marzną? Gdy ból brzucha spowodowany głodem jest nie do wytrzymania? Nikt się nigdy naszym losem nie przejmował, jesteśmy dla wszystkich obojętni. Nawet jeśli coś nam dadzą do jedzenia, niby z litości, to i tak o nas zapomną... Jest nas teraz o połowę mniej, niż nas było. - Uśmiechnął się i tak jak kolega znowu zaczął wpatrywać się w swoje stopy.
A jeśli chodzi o dziewczynkę, którą zabrała Arissa... Ta była lekko zszokowana, jeszcze nigdy nikt jej od tak po prostu nie wziął jak zabawkę. Miała dziewięć lat i zawsze trzymała się blisko innych, którzy się o nią troszczyli. Nigdy nie było tak, że musiała sama coś mówić do obcych ludzi, zawsze robili to za nią inni, nie ważne w jakiej sprawie. Dlatego przez chwilę milczała, patrzyła na dziewczynę, ale jakby jej nie widziała, pogrążona we własnych myślach. Po chwili odwróciła się, żeby spojrzeć na jednego ze starszych kolegów. Ten jedynie pokiwał lekko głową i dopiero wtedy dziecko uśmiechnęło się patrząc na Arisse.
- Chodzimy to tu, to tam... Weźmiemy raz to czy tamto. Zwykle jest to jedzenie i wymigujemy się od większych kłopotów. Każdy nas teraz oskarża, więc po co coś więcej mówić? Wina spadła na nas, jesteśmy tylko dziećmi, co mogą nam zrobić? - Mówiła dosyć niepewnie i wolno, zupełnie inaczej niż tamci. Po ostatnim słowie szybko zeszła z kolana dziewczyny i pobiegła do swojej grupy. Dzieci ulicy różniły się trochę od tych, które były wychowywane w domu i dostatku. Musiały nauczyć się kraść i odpowiednio mówić, żeby nie wpakować się w tarapaty. Więc na początku można się mocno zdziwić, gdy zacznie się z nimi rozmowę, ale... jest to całkiem normalne.
Gdy oni tak sobie gawędzili z dziećmi, na rynek wszedł kuśtykając zdenerwowany człowiek. W ten stan najprawdopodobniej wprowadziła go niewielka kłótnia ze strażnikami, jaka przed chwilą miała miejsce. Nie często się ich widuje zastawiających ulice, więc każdy pomyślałby, że coś musiało się stać, a ten człek najwidoczniej miał tu coś ważnego do zrobienia... Chwilę stał obracając się nerwowo, by następnie podejść do handlarza, który wcześniej pytał sieroty o amulet. Na samym początku ich rozmowa przebiegała po cichu, jednak później do uszów każdego doszły krzyki pierwszego mężczyzny:
- Jak to go nie ma?! Dałem ci go na przechowanie?! Dałem! Miałeś go strzec jak oka w głowie! Ale najwidoczniej masz to gdzieś! Masz znaleźć ten cholerny amulet, nawet jeślibyś musiał całe miasto przeszukać!
- A co? Miałem zawiesić interes, żeby tylko na twój amulet patrzeć?! Niedoczekanie twoje! Dobrze wiem, że i tak byś mi nic nie zapłacił za przechowanie go! Nie mam zamiaru go teraz szukać, nie moja wina, że chwalisz się nim na prawo i lewo, a teraz masz za swoje – ktoś ci go ukradł! Ha!
- „  Tak, u mnie będzie bezpieczny, spokojna głowa”, to twoje słowa. Zaufałem ci! Teraz na pewno nic nie dostaniesz, zapomnij! Kto inny go znajdzie i to on dostanie nagrodę, nie ty! Ha!
- Robiłem co mogłem, ale podczas tego całego zamieszania oderwałem na chwilę wzrok od skrytki! Tak, moja wina, ale co na to teraz poradzę?!
- Trzeba było uważać, wiesz jaki on jest cenny!
Większość ludzi jedynie przejęła się faktem, że zakłócają spokój, niektórych zdziwiło to, że jednak zginęło coś cennego... Ale nikt inny nie chciał zbadać głębiej sprawy.

Offline

 

#10 2013-07-24 15:35:41

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Sierota, dziecko ulicy które radzi sobie samo szybciej dorasta, pomyślał Busil. Nie lubił takich wcześnie myślących dzieci, może dlatego, że on w jego wieku jeszcze był łatwowierny. W tej chwili zauważył mężczyznę, który kłócił się o amulet ze sprzedawcą.
- Jest wiele gorszych rzeczy. Jak na przykład trzymanie ciebie w jednym pokoju z pysznym daniem, przystawianie ci go do nosa, ale nie możesz go zjeść. Lub przenoszenie z gorącego pomieszczenia do lodowatego. Znam wiele sytuacji, gdzie ja, a także niektórzy z mojego narodu przeprowadzali okropne tortury. To co powiedziałem, to tylko początek... - ciągle próbował go nastraszyć. Popatrzył na mężczyznę, który przed chwilą przyszedł - Widzisz go? Z miłą chęcią zmiażdżyłby was, torturowałby lub zabiłby, żeby odzyskać amulet..
Busil wstał i rozejrzał się.
- Jak zmądrzejesz i będziesz chciał coś powiedzieć - znajdziesz mnie.
Fricai zobaczył dwie dziewczyny, które także rozmawiały z poszczególnymi dzieciakami. Może potem spyta je, czy czegoś się dowiedziały. Pokierował się w stronę dwóch kłócących się ludzi.
- Panie - skierował się do nowo przybyłego - Powiedz proszę coś o amulecie, może ułatwi nam to poszukiwania.

Offline

 

#11 2013-07-24 15:46:44

Vey

Mieszkaniec

1705048
Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 181
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Vey nie odpuszczała.
-Miałam nadzieję, że pokażesz mi te które lubisz najbardziej. Przecież są takie, po które sięgasz częściej niż po inne, prawda? -zerknęła na kuśtykającego mężczyznę i westchnęła na wpół do siebie na wpół do chłopca -Ciekawe czemu ten amulet był tak cenny. Pewnie więcej ten mężczyzna dałby za niego niż jakikolwiek paser, szczególnie po te awanturze. Niebezpiecznie będzie przetrzymywać tak cenny amulet. -westchnęła i zerknęła na dziecko -Wiesz, że jeśli widziałeś co się stało z tą rzeczą możesz ją mi po prostu oddać. Na pewno gdzieś komuś upadł i obędzie się bez kary. -mówiła ciepło i uprzejmie tak by wzbudzić dziecka zaufanie -Ba! Jeszcze byś pewnie nagrodę dostał... No, chyba, że ktoś próbował was zmusić do takiego występku. -skrzywiła się lekko -Na prawdę ciekawe co ten amulet robi, prawda? -zapytała z uśmiechem.


Karta Postaci


Posiadane zioła i leki:
5 sarmakera, 4 aramisów, 5 Archomontis Eleas, 1 Arnorchinus Deleis, 2 Procventuis, 5 maści z Ognistej Zgrozy

W dowód uznania za sztukę medyczną przyjmuję:
czysty bimber lub spirytus, szklane naczynia i słoiki, czysty garnek duży lub mały, lniane woreczki wielkości dłoni, i inne

Offline

 

#12 2013-07-24 16:01:50

 Arissa

Mieszkaniec

47889536
Zarejestrowany: 2013-05-02
Posty: 101
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Po słowach dziewczynki Arissie zrobiło się smutno ponieważ ona również była sierotą. Jak skończyła 15 lat uciekła z tamtego miasta układając sobie życie na nowo.
Gdy tak rozmyślała usłyszała krzyki. Podniosła się z ziemi,założyła z powrotem swój kaptur, otrzepała się i wyszła z uliczki. Na nowo wyszła na zatłoczoną ulicę. Wtedy słyszała wyraźniej o co kłócili się ci mężczyźni. Pomyślała sobie skoro dzieci stały w grupie na ulicy to kto mógłby wziąć amulet? Sprawa stawała się coraz bardziej dziwna i nie zrozumiała. Arissa podeszła do muru i oparła się w ciemnym kąciku. Nie robiła pochopnych kroków ponieważ jest nowa nie zna okolicy ani mieszkańców, nie wiedziała też jak tu traktują czarodziejki więc tkwiła tak w kącie z ciemnym kapturem na głowie który rzucała cień skrywając jej twarz i rozmyślała co dalej?

Offline

 

#13 2013-07-24 19:52:10

 Airi

Mieszkaniec

33682749
Zarejestrowany: 2013-02-06
Posty: 233
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Być może chłopca, którego Busil chciał zastraszyć, lekko przeraziło to co usłyszał, jednak i tak  postanowił, że nic nie powie. Najwidoczniej wierzył, że jeśli będzie mu groziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo, to jego koledzy mu pomogą. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Nikogo nie zostawiali na pastwę losu, przecież byli dla siebie jedyną rodziną i nikogo więcej nie mieli. Dlatego jeśli postanowiono, że nikt nic nie ma wygadać, to on nie zamierzał być wyjątkiem, tylko dlatego, że jakiś mężczyzna mu groził torturami. Ile razy byli zmuszeni czekać pod piekarnią, z której dochodził zapach świeżego pieczywa, a im nigdy nie było im dane go dostać? Jedynie bał się tego o czym Busil powiedział później, tak samo można było przez chwilę dostrzec na twarzach najstarszych chłopców przerażenie... Ale szybko doszli do siebie, uśmiechnęli się do reszty dzieciaków, żeby ich pocieszyć i pokazać, że wszystko jest w porządku, bo jeśli oni okazaliby jakąkolwiek słabość, wtedy inni mogliby już całkowicie stracić wiarę w to, że będzie dobrze.
Mężczyzna od amuletu, słysząc słowa Busila prychnął, jakby nie obchodziło go, to co usłyszał, ale po chwili namysłu odpowiedział trochę ciszej niż wcześniej:
- Nie wiem w czym niby by ci to pomogło. Nie wystarczy ci ta informacja, że jest cenny i bardzo go potrzebuję? Nie twój interes, by wiedzieć o nim więcej, więc zapomnij. Ale wiedz tylko, że jestem gotów zapłacić każdą cenę, żeby tylko do mnie wrócił.
Chłopiec, którego Vey ciągle przepytywała, milczał. Zastanawiał się co odpowiedzieć elfce, w końcu coś musiał inaczej pewnie nigdy by nie odpuściła. Tak przynajmniej mu się zdawało. Toteż po dłuższej chwili znowu spojrzał w jej wielkie, zielone oczy i uśmiechając się, powiedział trochę mniej pewniej niż przedtem:
- Najbardziej lubię te, które można łatwo zdobyć, ale tak miła pani chyba nigdy by czegoś takiego jak my nie zrobiła, więc raczej nie robi to różnicy, gdzie je pani kupi... A błyskotki nas nie obchodzą. I tak nie wiemy gdzie moglibyśmy je sprzedać. Nic nie wiemy o tym amulecie i nie chcemy wiedzieć. Jeszcze będziemy mieć większe kłopoty i co wtedy zrobimy? - Stał jeszcze chwilę przed nią, po czym odwrócił się i odszedł na drugi koniec grupy. Nawet gdyby o coś jeszcze się go spytało, to szanse na to, że odpowie były nikłe. Nie chciał więcej mówić, choć i tak powiedział o wiele więcej niż zamierzał.
Żebrzący pod murami biedacy, zaczęli coraz bardziej naprzykrzać się stojącej w załomie muru czarodziejce, prosząc o jałmużnę.

Offline

 

#14 2013-07-24 20:21:23

Vey

Mieszkaniec

1705048
Zarejestrowany: 2013-07-20
Posty: 181
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

Vey zagryzła wargi i zastanawiała się co zrobić. Nie było zbyt wiele sensu wypytywać dziecko dalej. Odeszło, a i szkoda, bo przecież chciała mu pomóc. Hm... szkoda... dzieci, na które nikt nie zwraca uwagi są bardzo pomocne i wiele widzą. Rozejrzała się po rynku. Chciała zobaczy kto jeszcze się sprawą interesuje. Może ktoś celowo zgonił winę na dzieciaki? Może ktoś niezdrowo interesuje się nimi. Zobaczyła mężczyznę, który się wypytywał jednego chłopca. Jeśli się wypytywał to pewnie tak samo jak ona nic nie wiedział o sprawie i przypadkowo stał się świadkiem awantury. Czy był ktoś jeszcze? Rozejrzała się badawczo, a następnie podeszła bliżej mężczyzny by coś więcej usłyszeć i być może wspólnie się czegoś dowiedzieć.


Karta Postaci


Posiadane zioła i leki:
5 sarmakera, 4 aramisów, 5 Archomontis Eleas, 1 Arnorchinus Deleis, 2 Procventuis, 5 maści z Ognistej Zgrozy

W dowód uznania za sztukę medyczną przyjmuję:
czysty bimber lub spirytus, szklane naczynia i słoiki, czysty garnek duży lub mały, lniane woreczki wielkości dłoni, i inne

Offline

 

#15 2013-07-24 20:42:56

Busil

Moderator

1464447
Zarejestrowany: 2013-03-20
Posty: 344
Punktów :   

Re: (Sesja) Dzieci ulicy

- Taka informacja jest bardzo istotna. - zauważył Busil - Ale dla mnie tyle, że boi się pan powiedzieć mówi, że jest naprawdę istotny i może nawet niebezpieczny. - dodał trochę ciszej - Te dzieci najprawdopodobniej zabrały amulet, proszę wybaczyć, ale nastraszyłem je pańską osobą, jeżeli będzie im się wydawało, że może im pan coś zrobić, zwłaszcza ten chłopie... - pokazał na tego, z którym wcześniej rozmawiał - To istnieje możliwość, oczywiście nie jest to pewne, że puszczą farbę. Jakby się pan czegoś dowiedział i nie jest to aż tak tajne jak amulet, niech pan do mnie przyjdzie.
Odwracając się, zauważył Vey, przypomniał sobie, że tak samo jak on, wypytywała dzieci. Podszedł do niej.
- Dowiedziałaś się czegoś istotnego?

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.tgk.pun.pl www.callofduty2.pun.pl www.makoma.pun.pl www.talimasters.pun.pl www.wolves.pun.pl