Targowisko nie miało wielu miejsc, w których Aoi mógłby się schować, dookoła było ciężko cokolwiek znaleźć, jeżeli schowałby się w jakimś budynku dookoła, mogłoby być ciężko, niewiele by widział. Lepszą pozycję można było znaleźć, gdy schowałbyś się w jednym z zamykających się już stoisk. Kilku sprzedawców kończyło już pracę o tej godzinie, inni ciągle pracowali. Wystarczyło schować się niezauważalnie w jednym. Dwa były blisko ciebie, niedużo trzeba było się namęczyć, żeby tam niezauważalnie wejść. Nikt nie patrzył, idealna okazja! Tylko podejść, schować się i oczekiwać swojego celu.
Offline
Skoro los daje szanse, to trzeba ją łapać. Szybka akcja, wystarczy zakraść się i czekać w stoisku. Aoi nie przejmował się konsekwencjami i wykorzystał okazję. Powoli podszedł do stoiska, i jeżeli został niezauważony to wszedł na miejsce sprzedawcy. Jak miło... Dziękuje!. Szepnął. Teraz pozostało poczekać kilka godzin. Aoi cały czas czujnie obserwował ludzi.
Offline
Nikt nie zauważył chłopaka, który niezauważalnie wślizgnął się do środka stoiska, z tego miejsca, tylko musiałby ktoś tam podejść, żeby go zauważyć, a nikogo nie obchodziło puste stoisko. Cóż, pozostało czekać. Minęła godzina i nie pojawił się nikt ciekawy. Nagle, pojawił się właśnie ten ktoś. Patrzyłeś się w jedną stronę i nagle z drugiej, pewien mężczyzna upadł na stoisko, w którym się kryłeś. Przestraszyło cię to. Ale cóż, nic się nie stało, nie zauważył cię i poszedł dalej. Co ciekawe, mężczyzna kuśtykał i właśnie na tą nogę, co w zleceniu. Pierwsze odhaczone, teraz dalej. Jest w płaszczu, co znaczy incognito - odhaczone drugie. Żaby jeszcze było ciekawiej, jako że warkocz był naprawdę długi a płaszcz wręcz przeciwnie, zauważyłeś go. Tak więc, mężczyzna miał wszystkie cechy, których poszukiwałeś, to on! Książę Anton!
Offline
W końcu go odnalazłem! Teraz tylko nie zrobić żadnej głupoty. Postanowiłem zachować trzeźwość umysłu i zaobserwować zachowania księcia. Takie informacje mogą być przydatne. Kiedy tylko Antony opuści targ ja spokojnie i jak najbardziej niezauważalnie próbuje go śledzić. Kiedy oddaliliśmy się na tyle daleko żeby nikt nie słyszał jego rozpaczliwego krzyku podchodzę do niego od tyłu i zatykam mu usta ręką. Duszę go aż straci przytomność.
Offline
Książę jednak nie miał zamiaru opuszczać targu, wręcz przeciwnie! Dopiero na niego przyszedł. Co ciekawe, podszedł do mężczyzny, który wcześniej był szantażowany. Ten widać, pozostawił sobie zatrzymać wisiorek i z ciekawości pokazywać go. Nie musiałeś nawet podchodzić, byłeś dosyć niedaleko tego stoiska.
- Ten wisiorek... - zaczął książę - On bardzo przypomina mi pamiątkę rodzinną, jednak jest... Po prostu podobny, mój był o wiele dokładniej zdobiony.
Sprzedawca trochę się zdziwił tym, że znalazł właśnie tę osobę, którą bandyci chcieli zaatakować. Ty też sobie to uświadomiłeś. Ci bandyci właśnie chcieli zasadzić pułapkę na tego człowieka.
- Panie... - powiedział sprzedawca i dodał coś ciszej. Nie usłyszałeś słów, lecz książe nie był zadowolony z tego, co właśnie usłyszał. Rozglądnął się we wszystkie strony, dokładniej nałożył na siebie płaszcz i ruszył do jednej z uliczek.
- Dziękuje! - powiedział, oddalając się.
Na twoje nieszczęście, nie było łatwo go zatrzymać, mężczyzna podszedł do strażnika. Potem, we trójkę, on i dwóch strażników zaczęli znikać z targowiska.
Offline
No i znów trzeba ruszyć dupę i zacząć działać. Nadal niezauważalnie prześlizgnąłem się jak najbliżej strażników. Kiedy nadarzy się sytuacja gdzie żaden z dwóch strażników nie będzie bardzo ostrożny rzucam się z mieczem na jednego z nich. Zadaję cios w kark. Jeżeli uda mi się szybko oszołomić, bądź zabić pierwszego strażnika atakuję od razu drugiego. Lecz jeżeli jest niebezpiecznie to odskakuje na bezpieczną odległość.
Offline
Jesteś bardzo pewny siebie, nawet pomimo rany, która wciąż, choć oczywiście dużo łagodniej niż wcześniej, daje ci się we znaki. Jednak, nie miałeś okazji, by cokolwiek zrobić, strażnicy byli bardzo ostrożni, widocznie zagrożenie było widoczne. Po chwili dotarli do celu i szczerze mówiąc, pozostawienie ich było lepszym pomysłem, strażnicy eskortowali księcia do jego domu. Był to mały, nie najgorzej ale też i nie najlepiej konserwowany budynek w Caelumie. Tak czy inaczej, był idealny dla kryjówki dla księcia. Gdy tylko dotarli do celu, książę wszedł do środka, a tymczasem strażnicy pozostali jeszcze przy drzwiach, by pilnować przed nieproszonymi gośćmi. Akurat, książę trafił na bardzo lojalnych strażników, których nie tak łatwo rozproszyć, ani zaatakować. Aoi'emu trafił się trudny orzech do zgryzienia.
Offline
Będzie ciężko, ale także i ciekawe. Zobaczymy jak lojalni są Ci strażnicy. Pomyślał Aoi. Teraz moim priorytetem jest poczekanie do godziny kiedy zrobi się całkiem ciemno. Każdy człowiek na świecie musi oddawać mocz, a wtedy najłatwiej jest zaatakować. Albo po prostu niepostrzeżenie wśliznąć się do domu. Czekam aż jeden ze strażników pójdzie się odlać, a wtedy rzucam kamieniem w stronę przeciwną do drzwi pomieszczenia aby zainteresował się tym drugi strażnik. Kiedy opuści swoje stanowisko wchodzę do domu i chowam się tak aby nikt mnie nie zauważył, a ja mógłbym wymyślić plan kradzieży dziecka.
Offline
To wszystko nie było konieczne. Strażnicy stali tak jeszcze z pół godziny, po czym odeszli. Chcieli może tylko odstraszyć nieproszonych gości, ale widocznie nie było ich celem pozostać tu na dłużej. Drzwi stały otworem, a przynajmniej nie było trudno je otworzyć. Pozostało tylko wejść do środka i zacząć akcję, lub poczekać na przebieg wydarzeń, któż to wie, może sam syn księcia wyjdzie na chwilę na dwór? Któż to wie? Noc była już naprawdę ciemna, gdzieś koło północy. Wszyscy zamknęli się w domach, całe miasto było osłonięte ciszą. Ty jednak usłyszałeś jakieś kroki i krzyk, dosyć cichy, więc jego źródło było daleko i raczej niemożliwym jest odnalezienie, któż to był.
Offline
Ciężka sprawa... Tyle wyborów a ja mam wybrać jeden. Podczas kiedy się zastanawiałem co zrobić usłyszałem jakiś krzyk. Co do...? Nieważne. Chyba najrozsądniejszym z nich będzie chwile poczekać, a może młody wyjdzie sam, albo dowiem się czegoś ciekawego? Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, to może być pułapka... Kto byłby tak głupi żeby zostawić takich bogaczy bez straży? Właśnie! strażnicy mogą być w środku więc rozsądniej będzie poczekać tutaj na rozwój sytuacji.
Offline
Nic się nie działo. Mijała minuta, druga minuta, trzecia minuta... Wszystko szło tak powoli, kiedy w końcu czekało się na upragniony cel, jakim jest w końcu porwanie synalka tatusia, bogatego tatusia, który jest księciem...
W końcu, dosyć szybko, bo po jakiś pięciu minutach, chociaż dla ciebie było to jak godziny, ktoś wyskoczył z budynku. Nie miał płaszcza i bez problemu rozpoznałeś po długim warkoczu księcia. Książe ledwo wychodząc z budynku przewrócił się o własne nogi i zarył twarzą w ziemię. Był bezbronny, gdy wstawał, mogłeś zrobić praktycznie wszystko, wyborów jest dużo, a tylko jedna opcja, którą wybierzesz.
Offline
Czekam naprawdę sporo, nie wiem... Minęła już godzina czy dwie? Czas leciał naprawdę wolno ale w końcu zaczęło się coś dziać. Kiedy siedziałem i obserwowałem akcja ruszyła do przodu. Z pomieszczenia wybiegła osoba... Kuśtykała i miała długi warkocz. To był ten książę. Przewrócił się i upadł na twarz. A to ciekawe... Wiem! Spróbuję mu pomóc. Tak jak pomyślałem zrobiłem. Cofnąłem się do tyłu i wszedłem na dróżkę. Udałem że jestem normalną osobą i przypadkowo się tu znalazłem. Widząc leząca osobę szybko do niej podbiegłem i pomagając wstać zapytałem. Nic się panu nie stało? Jestem lekarzem mogę Ci pomóc. Zaimprowizowałem.
Offline
Książę Anton był cały zalany łzami. Gdy tylko wstał, odepchnął go od siebie.
- Nie, nic mi nie jest... A szkoda! Gdybym tylko mógł, oddałbym życie za wszystkich, które przed chwilą straciłem... - upadł na kolana - Pojawili się tak szybko... Wskoczyli przez okno, zabili straż i... Porwali mojego... Małego Antona II, mojego syna.
W tej chwili, nie obchodziło go jego własne życie. Łkał leżąc na ziemi, te przeżycia na pewno nie były proste do wytrzymania, zwłaszcza dla kogoś takiego, jak książę.
- Jeśli możesz... Zwołaj straż. - dodał na koniec.
Offline
Nosz... Akurat kiedy już miałem go porwać ktoś mnie uprzedził? Jak ja ich dorwę to im nogi z dupy powyrywam... Dobrze, muszę myśleć trzeźwo. Znajdę go. Oznajmiłem spokojnie. Wszedłem do domu i rozejrzałem się. Korzystając z moich amatorskich umiejętności tropienia próbuję odnaleźć jakieś ślady. Jeżeli takowe znalazłem kieruje się nimi do bandytów. Już ja wam gnoje dam... Miejcie się na baczności! Przekląłem i ruszyłem.
Offline
Co w tym budynku może być śladem? Pięć trupów, każdy raniony w brzuch i przebity na wylot, nawet dokładniej niż w brzuch, a w wątrobę! Naprawdę, to robota profesjonalistów. Poza tym, kilka porozrzucanych mebli, pęknięta szyba... Nic co mogłoby zaciekawić. Jeden ze straży najwidoczniej zranił któregoś z atakujących, ha! Dobrze mu tak! Może to niewielkie pocieszenie, jednak zawsze. Świadczyć o tym mogą zauważone przez ciebie ślady krwi na jednym z mieczy i ślad z kropli podchodzący do okna. Ilu ich było? Co, jak, kiedy? Za mało wiadomych, za dużo niewiadomych. Może książę wyłapał coś z tego krótkiego spotkania? Gdy pomyślałeś o nim, ten nagle jak na zawołanie wchodził do środka, może powie ci coś pomocnego?
Offline