Ziemia Caelum

-Świetnie, wkońcu coś zaczęło się dziać. Przykro mi elfko ale będziemy musieli kontynuować te rozmowe kiedy indziej... o ile oczywiście przeżyjesz.- Zaśmiał się Zarroc. Zobaczył w tych istotach szansę na swoją zemstę więc postanowił się do nich przyłączyć.
-Mroczne istoty, może szukacie sprzymierzeńca w tej walce? Chętnie do was dołączę i wspólnie przejmiemy Caelum!

Ostatnio edytowany przez Zarroc (2013-02-18 17:34:27)

- Co to? Dlaczego?! - pyta się chyba sama siebie, chowa się za drzewo i patrzy wryta na to, co się dzieję. Ali Baba nie wierzy swoim oczom. Z wrażenia i jednocześnie przerażenia zasłania sobie usła dłonią. Jednak nie spieszy się jej ucieczka. Telepatycznie mówi tylko do swojego ogiera:
Uciekaj stąd! Ale już!
Ogier posłusznie ucieka wgłąb lasu.
Jednak po chwili tego co widzi wieje stąd.

  -->

Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-02-20 18:58:28)

Około kilometra od jeziora Ali Baba staje z oddziałem. Tu jeszcze zmory się nie dostały. Ali Baba trzyma w lewej ręce swoje siodło i lejce, a dwa palce prawej dłoni wkłada do ust i gwiżdże donośnie. Po chwili zjawia się wypłoszony nieco Eaz. Ali Baba ubiera go. Nakazuje póki co:
- Musimy zrobić kilka pułapek, może pomogą.
Cały oddział szykuje prowizoryczne pułapki. Liny i sieci są wciągane na drzewa, a doły dość szybko kopane i zasłaniane zebraną darnią. Po chwili:
- Teraz musimy się schować za drzewa i nieco okrążyć pułapki i jezioro.
Oddział robi manewr i kiedy zostaje chwila czasu wszyscy się grupują:
- Magowie z tyłu, piechórzy na drzewa, połowa łuczników także, reszta łuczników schować się za drzewa. Jeźdźcy! Wy bierzcie liny i przymocujcie je do siodeł i za drzewa! Ja jestem z wami! Drodzy magowie, wy zajmiecie się duchami i demonami, my bierzemy istoty cielesne. - wydaje rozkazy Ali Baba. -Teraz możemy tylko czekać... - wzdycha pełna niepokoju.

Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-02-18 23:22:53)

-Świetnie. Teraz zostaje zaplanowany atak.Hmmm ale od czego by tu zacząć. Mogą mieć wszystko zaczynając od magów po kawalerie. Ale jeśli są pośród nich łucznicy jesteśmy na zwycięskiej pozycji. W lesie celność łuczników spadnie diametralnie tak więc wszyscy trzymać macie się blisko drzew.- Rada była dobra ale i tak nie mogła przesądzić o wygranej.
Co by tu zrobić. Hmmm.WIEM!
-Magowie- Wy zostaniecie na tyłach oddziału i będziecie się starali ich osłaniać oraz kierować. Reszta ma powoli ruszać w kierunku orlego gniazda, ożywieńców mają iść przodem a za nimi Minotaury trzymające się blisko razem z wężami- w razie czego macie współpracować, ale macie chować się od drzewa do drzewa.
Za to ja zajmę się patrolem i atakiem z zaskoczenia. Gdyby doszło do walki macie ich skupić na sobie. - Rozkazał wojskom po czym zamienił się w jastrzębia i wzleciał wysoko w niebo.
Teraz pozostało mi tylko wypatrywanie wroga

Ostatnio edytowany przez Zarroc (2013-02-19 17:24:13)

Armia, której przewodził Zarroc coraz bardziej zbliżała się do obrońców. Obydwa oddziały znały położenie drugiego i pierwsze szeregi słyszały, któryś z głośniejszych części rozmów przeciwnika. Przez drzewa na wzajem siebie jednak nie widziały. Zarośla odcinały widoczność, wobec czego trzeba liczyć na intuicję.

Las pokrywa się ciemnością i nagle większość drzew na przeciwko oddziału zaczęła walić się, gdy minotaury deptały po prostu po nich. Ali Baba, jest z jednej strony przerażona, a z drugieg szczęśliwa, że nie ma żadnych duchów i demonów. Zwraca się do magów telepatycznie. Starzy mędrcy podnoszą swoje ręce, berła, różdżki. Po chwili wróg stoi na wyspie, otoczonej  lawą. ,,Fosa'' ma 10 metrów szerokości, a po chwili wyspa jest okrążona przeźroczystą fioletową ścianą pola siłowego i powoli zaczyna się kurczyć.

Wszystko potoczyło się trochę inaczej niż planowałem, ale to nie problem - Pomyslał Zarroc po czym zaczął się zakradać do pozostałych magów i ich dowódcy. Gdy się już do nich zakradł natychmiastowo rzucił się na dowódczynię ze sztyletem aby wbić go w jej ciało. W tej chwili magowie byli zajęci polem więc nie byli raczej w stanie uratować swojego dowódcy.
Ale to już raczej zależy tylko od Daresa

Ali nie wiem jak to wymyśliłaś z tym polem i lawą ale może mi Dares wytłumaczy.

Ostatnio edytowany przez Zarroc (2013-02-20 18:00:59)

Ostrze sztyletu Zarroca było coraz bliżej gardła elfki, w dodatku magowie nagle zostali zbici z podtrzymywania bariery krzykiem Ali, wobec czego ta (razem z lawą) w jednej chwili zniknęła. W dodatku nie mieli już wystarczająco siły, aby rzucać jakiekolwiek zaklęcia, tylko zemdleli, rozkazy elfki ich wyczerpały. Oddział znajdował się za daleko, aby pomóc Ali, ostatecznie została mocno poraniona. Leżała teraz w kałuży krwi. Bez dowódcy armia poszła w rozsypkę. Wszyscy ratowali się ucieczką, z czego kilku z nich zabrało z pola walki Ali z zamiarem zaniesienia jej do szpitala.