Ziemia Caelum

Tak jak się tego spodziewał Shayen nie miała zielonego pojęcia co się wczoraj działo. Will siedział wciąż na ziemii i patrzył na nią z dołu delikatnie uśmiechając się. Przekręcił lekko głowę na bok gdyż zaczęły razić go wychodzące zza drzew promienie słońca. Podniósł się, otrzepał i podszedł do jeziora by obmyć twarz. Gdy już skończył odwrócił się do dziewczyny.
- Wczorajszy dzień był pełen atrakcji, że tak powiem - rzekł - W wielkim skrócie: spacerowałem sobie po lesie, zaatakowałaś mnie nie wiedząc kompletnie co się z tobą dzieje. Potem się opamiętałaś i zaprowadziłem cię do jeziora. Wczoraj była pełnia księżyca. A przy każdej pełni woda w nim zamienia się w czysty alkohol. Nim zdążyłem ci o tym powiedzieć ty już wypiłaś wystarczająco wiele by zaraz paść mi w ramiona i zasnąć. Tak - kiwnął głową jakby przytakiwał sobie na własną opowieść - To się wczoraj działo. Ale dziś już chyba trochę z tobą lepiej, co nie ?

- To dobrze. Bo wczoraj było z tobą na prawdę kiepsko. Myślałem, że totalnie... - jego usta zastygły nagle w bezruchu gdy zobaczył jak elfka rozciąga swoje niesamowicie gorące ciało. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i po chwili skończył - ...zwariowałaś.
- Możemy tu jeszcze zostać. To dobre miejsce na odpoczynek. Możemy też ruszyć dalej. No chyba, że wolisz wędrować sama. Tak w ogóle to dokąd zmierzasz ?

- "Mmm, jest milsza niż wcześniej. Ciekawe", pomyślał a potem totalnie opadła mu szczęka gdy zobaczył, że Shayen rozbiera się i wchodzi do jeziora w samej bieliżnie. Bardzo skąpej bieliżnie. Jej tyłeczek wyglądał o wiele seksowniej gdy był tak odsłonięty.
- "A te jej cycki? Mmmm" - rozmarzył się - "Mógłbym nałożyć na nie jakieś kozie mleko i z przyjemnością je zlizywać. O czym ja w ogóle myśle ?!"
Gdy już trochę ochłonął podszedł bliżej do jeziora i też zaczął się rozbierać.
- "Co ja robię? Chyba zwariowałem!"
Wszedł do wody w samych majtkach i zaczął pływać razem z Shayen.

- Domyślałem się tego, po naszej rozmowie w gospodzie - powiedział uśmiechając się do niej.
- To dla mnie żaden problem. Nie wstydzę się swoich myśli. Tak jest, rób tak dalej, podoba mi się i podnieca mnie. Ale o tym pewnie też wiesz - dodał i zaśmiał się wesoło.
Wyszedł z wody i usiadł koło niej. Nie zwracał już nawet uwagi na jej cycki czy cudowne ciało. Patrzył tylko na jej twarz. Chciał się zbliżyć i ją pocałować. Nie wiedział jednak jakby na to zareagowała, dlatego nic nie zrobił czekając aż wykona pierwszy ruch.

- Ja ? Arogancki ? Ależ skąd - odpowiedział ironicznym głosem.
Podszedł do elfki, stanął tuż za nią tak, że ich ciała prawie stykały się ze sobą. Zbliżył swoją twarz do niej i wyszeptał jej do ucha:
- Pójdę z tobą gdzie zechcesz.
Zaśmiał się wesoło i zaczął się zbierać do drogi.

Po chwili męczącej podróży Ali Baba staje, odpina siodło wierzchowca oraz jego ogłowie a potem osuwa się z nóg na ziemię ze zmęczenia. Koń pobiega do tafli wody napić się, a Ali leży na trawie z zamkniętymi oczami. Zasypia z przemęczenia. Szła tak długo.
Budzi się dopiero w nocy, kiedy doskonale widać już gwiazdy. Ogier drzymie sobie pilnując elfki, z jedną tylną nogą podkurczoną i wyciągniętą szyją. Stoi przodem do elfki kilka metrów od niej. Ali Baba gramoli się spod płaszcza, a że trzyma w ręku ogłowie, to zaczyna oo dwonić. Przez ten dźwięk ogier budzi się i początkowo jest  niespokojny. Kiedy Ali Baba podchodzi do niego on nie rozpoznaje jej i staje dęba. Ale dzięki telepatii koń uspokaja się i staje przed elfką oko w oko. Ta zabiera tylko siodło  i prowadzi ogiera pod drzewo, żeby nie być na widoku. Tam ponownie się kładzie i śpi aż do rana.

Ostatnio edytowany przez Ali Baba (2013-02-17 00:12:55)

Koń widzi idącą elfkę i wyczuwa, że jest pokojowo nastawiona. Podbiega do niej i rży, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. Skacze, rży, staje dęba. Kłusuje wokoło niej. Jest strasznie uparty. Nie ustępuje. Hałasuje w niebogłosy. W końcu podchodzi z wolna do elfki i nadstawia głowia do pogłaskania.